Puchar Davisa: Bryanowie lepsi od Hewitta i Peersa po elektryzującym spektaklu

Bob i Mike Bryanowie pokonali po pięciosetowej batalii Lleytona Hewitta i Johna Peersa. Amerykańscy debliści wyprowadzili swoją drużynę na prowadzenie w meczu z Australią w I rundzie Grupy Światowej Pucharu Davisa.

Bob i Mike Bryanowie wspólnie z Lleytonem Hewittem i Johnem Peersem zafundowali kibicom wspaniały pokaz prawdziwej gry podwójnej. Amerykanie wspólnie wywalczyli 16 wielkoszlemowych tytułów. Są też mistrzami olimpijskimi z Londynu sprzed czterech lata. Australijczycy potrafili dotrzymać im kroku, ale już na początku piątej partii Peers oddał podanie, co pozwoliło reprezentantom USA odzyskać spokój i luz w grze. O wyniku czterech z pięciu setów zadecydowało jedno przełamanie (w drugim były dwa).

W czwartym gemie pierwszego seta Hewitt miał 40-15, ale oddał podanie. Pierwszego break pointa obronił wolejem, ale przy drugim Mike Bryan wymusił na nim błąd agresywnym returnem. W siódmym gemie praworęczny z amerykańskich bliźniaków zagrał serię świetnych pierwszych podań i od 0-40 zdobył pięć punktów z rzędu. Wynik seta na 6:3 Bob Bryan ustalił wygrywającym serwisem.

W szóstym gemie drugiej partii Bob Bryan zniwelował break pointa świetnym serwisem. Po chwili Amerykanie po raz drugi przełamali Hewitta. Przy 3:5 podawał Peers i nie udało mu się poprawić wyniku seta. Bob Bryan wykorzystał już pierwszą piłkę setową returnem forhendowym po krosie.

Reprezentanci gospodarzy nie zamierzali się poddać i z werwą zabrali się za odrabianie strat. W siódmym gemie trzeciego seta Hewitt zagrał trzy znakomite returny. Mike Bryan z 0-40 doprowadził do równowagi, a następnie odparł jeszcze jednego break pointa, ale Australijczycy zaliczyli pierwsze przełamanie. Ostatni punkt zdobył Peers, który popisał się efektownym forhendem. W 10. gemie przypieczętował on seta znakomitą akcją serwis-wolej.

W trzecim gemie czwartej partii Hewitt posłał trzy kończące returny i reprezentanci gospodarzy przełamali Mike'a Bryana. Australijczycy mieli cztery okazje na 4:1, ale Bob Bryan wrócił z 0-40. Zmarnowane szanse się na nich nie zemściły. W 10. gemie Peers utrzymał podanie do zera (ostatni punkt to pewny wolej Hewitta) i set dobiegł końca.

W drugim gemie piątego seta Amerykanie posłali kilka świetnych returnów i przełamali Peersa do zera. Australijczycy odkuli się dwoma podobnymi zagraniami, ale Mike Bryan utrzymał podanie do 30 i podwyższył na 3:0. Reprezentanci USA nie oddali wypracowanej przewagi, a nawet mogli jeszcze raz odebrać serwis rywalom. W ósmym gemie uzyskali dwie piłki meczowe po podwójnym błędzie Hewitta. Grający kapitan ekipy gospodarzy doprowadził do równowagi, a następnie zniwelował również trzeciego meczbola. Po chwili Bob Bryan utrzymał podanie do zera. Pojedynek smeczem zakończył Mike Bryan.

W trwającym dwie godziny i 30 minut pojedynku Amerykanie zaserwowali 15 asów, o sześć więcej niż ich rywale. Bryanowie obronili 13 z 15 break pointów, a sami przełamali przeciwników cztery razy. Naliczono ich 46 kończących uderzeń i 7 niewymuszonych błędów. Hewitt i Peers to stojące na nadzwyczajnym poziomie spotkanie zakończyli z dorobkiem 57 piłek wygranych bezpośrednio i 12 pomyłek. Amerykanie zdobyli łącznie o 13 punktów więcej niż Australijczycy (137-124).

Wobec kłopotów kadrowych (kontuzja Nicka Kyrgiosa) Lleyton Hewitt zdecydował się być grającym kapitanem. W sobotę zdobywca trzech wielkoszlemowych tytułów (dwóch w singlu i jednego w deblu) zastąpił Sama Grotha, który w piątek gładko przegrał z Johnem Isnerem. Były singlista numer jeden rankingu ATP, który po tegorocznym Australian Open zakończył karierę, jeszcze raz zaprezentował się swoim kibicom. Najmniej utytułowanym tenisistą na korcie był w sobotę John Peers, finalista Wimbledonu i US Open z ubiegłego sezonu w parze z Jamiem Murrayem.

Bilans wspólnych gier deblowych w Pucharze Davisa braci Bryanów to teraz 24-4. Ostatniej porażki doznali oni w 2013 roku z serbską parą Ilija Bozoljac / Nenad Zimonjić (13:15 w piątym secie). Reprezentacja USA potrzebuje już tylko jednego punktu, by odnieść pierwsze zwycięstwo nad Australią od 1997 roku. Ostatni triumf na antypodach Amerykanie świętowali w 1982 roku, a poprowadził ich do niego John McEnroe.

W Kooyong Lawn Tennis Club, gdzie w latach 1972-1987 rozrywany był wielkoszlemowy Australian Open, mierzą się najbardziej utytułowane ekipy w historii Pucharu Davisa. Amerykanie triumfowali w tych drużynowych rozgrywkach 32 razy, a Australijczycy 28 razy.

Australia - USA 1:2, Kooyong Lawn Tennis Club, Melbourne (Australia)
I runda Grupy Światowej, kort trawiasty
piątek-niedziela, 4-6 marca

Gra 1.
: Sam Groth - John Isner 6:7(2), 2:6, 2:6
Gra 2.: Bernard Tomic - Jack Sock 7:6(2), 6:3, 3:6, 6:4
Gra 3.: Lleyton Hewitt / John Peers - Bob Bryan / Mike Bryan 3:6, 3:6, 6:4, 6:4, 3:6
Gra 4.: Bernard Tomic - John Isner *niedziela od godz. 01:00
Gra 5.: Sam Groth - Jack Sock *niedziela

Komentarze (2)
once
5.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Bravo Bracia Bryan. Żywa legendo tenisa.Bardzo się cieszę, że po raz 1000 pokazaliście klasę i ograliście Australijczyków na ich terenie kolejny raz. Dołóżcie Aussie 4-1 na ich terenie. Hey Hey Czytaj całość
Belinda
5.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"in davis cup doubles it's all about small momentum swings" (Lleyton).
No cóż, Bryanowie w decydującym secie. Ech szkoda. W sumie można było zostać przy Samie i może by więcej wyserwował...no a
Czytaj całość