Swoją sensacyjną tezę Glebow, który w przeszłości współpracował z Marią Szarapową czy Maratem Safinem, wygłosił w rozmowie z rosyjskim Sport-Ekspressem.
- W tym samym czasie co u Szarapowej meldonium wykryto także w organizmie Varvary Lepchenko. Wiem to od jej ojca, bo z nim rozmawiałem - mówił Rosjanin.
Glebow nie ma żadnych dowodów potwierdzenie swoich słów. Jest jednak przekonany, że w okresie od końcówki lutego do maja, kiedy Varvara Lepchenko nie brała udziału w turniejach (oficjalnie z powodu kontuzji kolan - najpierw prawego, później lewego), Amerykanka została objęta tzw. "cichym banem".
ZOBACZ WIDEO Andżelika Kerber: To najlepszy rok w mojej karierze (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
O zjawisku tzw. "cichego bana" już w marcu mówiła była francuska minister sportu Roselyn Bachelot, która oskarżyła Rafaela Nadala o stosowanie dopingu. Zdaniem Bachelot w zawodowym tenisie istnieje "prawo ciszy". Polega ono na tym, że jeżeli tenisista z czołówki zostanie przyłapany na stosowaniu dopingu, sprawa utrzymywana jest w tajemnicy, a zawodnik ogłasza, że doznał kontuzji i na kilka miesięcy znika z rozgrywek.
Czy właśnie takie rozwiązanie Międzynarodowa Federacja Tenisa (ITF) zastosowała w przypadku Lepchenko? Glebow jest przekonany, że tak.
Być może wyciszenie wpadki Amerykanki mogło mieć związek z nowymi przepisami, jakie zostały wprowadzone w życie przez Światową Agencję Antydopingową (WADA), która złagodziła wytyczne odnośnie stosowania meldonium i jeśli stężenie tego środka w organizmie nie przekracza 1 mikrogram, sportowiec nie zostanie zdyskwalifikowany.
- Jeśli w tym przypadku mamy do czynienia z innym stężeniem leku w organizmie, to w porządku. Ale nawet w takiej sytuacji stanowisko i procedury ITF powinny być takie same - powiedział Rosjanin.
Sama Lepchenko nie komentuje tej sprawy. Amerykanka obecnie przebywa w Norymberdze, gdzie rywalizuje w turnieju Nürnberger Versicherungs Cup, a w przyszłym tygodniu stanie na starcie wielkoszlemowego Rolanda Garrosa.