Wimbledon: Dwusetowe deja vu i dziesiąty półfinał Sereny Williams

Zdjęcie okładkowe artykułu:  / AFP PHOTO / TED ALJIBE
/ AFP PHOTO / TED ALJIBE
zdjęcie autora artykułu

Broniąca tytułu Serena Williams potrzebowała 72 minut, aby pokonać Anastazję Pawluczenkową 6:4, 6:4. Amerykanka awansowała we wtorek do 10. w karierze półfinału w wielkoszlemowym Wimbledonie.

W 2010 roku Anastazja Pawluczenkowa zabrała Serenie Williams seta w III rundzie Rolanda Garrosa, ale w późniejszych latach nie stanowiła dla utytułowanej Amerykanki żadnego zagrożenia. W US Open 2011 ugrała sześć gemów, zaś w kolejnych imprezach było już tylko gorzej. Madryt 2012 i trzy gemy, Brisbane 2013 i powtórka z hiszpańskiej stolicy. Piąty ich mecz odbył się przed rokiem w Rzymie, gdzie reprezentantka USA triumfowała pewnie 6:1, 6:3.

Rosjanka prezentuje ofensywny tenis, lecz nie zawsze skuteczny, a taki idealnie leży Amerykance. Wymiany prowadzone zza linii końcowej, świetny forhend i pierwszy serwis. Drugi często jest kopalnią punktów dla rywalki (nie tylko ze względu na podwójne błędy), lecz we wtorkowym spotkaniu to Serena przegrała więcej piłek po trafionym drugim podaniu.

Przebieg obu setów był niemal identyczny. Najpierw Pawluczenkowa była w stanie prowadzić wymiany i pewnie utrzymywać własne serwisy. Później jednak nastąpił moment zawahania, a na to czekała tylko najlepsza obecnie tenisistka świata. Końcówki obu partii to prawdziwe deja vu. W dziewiątym gemie Rosjanka oddała inicjatywę i po prostych błędach przegrała parę punktów. W pierwszym secie serwis straciła podwójnym błędem, w drugim zmusiła ją do tego Amerykanka, która następnie po 72 minutach asem zakończyła cały mecz.

Serena Williams posłała ich w sumie aż 12, z czego aż pięć zanotowała w czwartym gemie drugiego seta. Pawluczenkowa nie miała ani jednego break pointa i sama dwukrotnie straciła podanie. W całym meczu skończyła 16 piłek i miała dziewięć błędów własnych. Całkiem niezły dorobek Rosjanki, ale Amerykanka była we wtorek bardzo mocna. 29 winnerów i 19 pomyłek okazały się wystarczające do odniesienia pewnego zwycięstwa i poprawienia bilansu bezpośrednich spotkań na 6-0.

Przeciwniczką najwyżej rozstawionej w turnieju Amerykanki w czwartkowym pojedynku o finał singla kobiet wielkoszlemowego Wimbledonu 2016 będzie Rosjanka Jelena Wiesnina, która rozgromiła Słowaczkę Dominikę Cibulkovą 6:2, 6:2. Mieszkająca w Soczi tenisistka grała wcześniej z młodszą z sióstr Williams czterokrotnie i za każdym razem nie zdobyła nawet seta. Jeśli Amerykanka zwycięży, to nie tylko awansuje do finału, ale i zachowa miano liderki rankingu WTA.

The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania) Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród w singlu kobiet 10,856 mln funtów wtorek, 5 lipca

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Serena Williams (USA, 1) - Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 21) 6:4, 6:4

Program i wyniki turnieju kobiet

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (4)
avatar
Wracający Juan
5.07.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Finał Williams - Williams coraz bliżej. :D  
avatar
Paolus Hadi
5.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Serena. Oglądałem z przyjemnością, znów zagrała na odpowiednim poziomie. W półfinale powinno pójść gładko :) 22 tytuł WS coraz bliżej ;)  
avatar
Sułtan WTA
5.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Nie znoszę tego turnieju. See - Ves w półfinale. Dawno nie było na tym poziomie słabszej tenisistki od Rosjanki, ale wiadomo że na WImbie to się zdarza. To większa parodia niż półfinał Janowicz Czytaj całość