Pojedynek Juana Martina del Potro z Ciliciem okazał się kluczowy. Argentyna po dwóch dniach rywalizacji przegrywała z Chorwacją 1:2. Del Potro musiał wygrać, aby utrzymać swoją reprezentację w grze o Puchar Davisa. Przy dwusetowym prowadzeniu Cilicia Chorwaci byli o krok od triumfu, ale wtedy losy spotkania się odwróciły. Del Potro najpierw doprowadził do remisu, a w piątym secie wygrał 6:3. Tenisowa batalia trwała blisko pięć godzin. Wyczyn Argentyńczyka jest tym większy, że pod koniec pojedynku musiał walczyć nie tylko z przeciwnikiem, ale też z bólem, ponieważ złamał palec w lewej ręce.
- To stało się w piątym secie, kiedy próbowałem złapać piłkę - przyznał 28-letni tenisista. - Zacisnąłem zęby, to był mój ostatni mecz w sezonie, więc teraz będę miał dużo czasu, aby dojść do siebie - dodał.
W decydującym meczu natchniony postawą Del Potro, Federico Delbonis pokonał w trzech setach Ivo Karlovicia, dając Argentynie pierwszy w historii triumf w Pucharze Davisa.
Na trybunach, wśród kibiców był m.in. legendarny argentyński piłkarz Diego Maradona, który podczas finałowego pojedynku ściskał rakietę podarowaną mu przez Del Potro po meczu z Ciliciem.
Trener Argentyńczyków Daniel Orsanic, po odebraniu pucharu zwrócił uwagę na postawę właśnie Del Potro, jako kluczową dla losów finału. - To, co zrobił Del Potro, było niesamowite. Z wielką dumą reprezentuje swój kraj i przy każdej okazji potwierdza, jak wielkim jest zawodnikiem. Udowodnił, że niemożliwe nie istnieje - chwalił swojego zawodnika Orsanic.
ZOBACZ WIDEO Przerwana kariera Cezarego Wilka. "Złość miesza się ze smutkiem"