Największy sukces w karierze Jo-Wilfried Tsonga odniósł w 2008 roku, gdy doszedł do finału Australian Open. Od tego czasu Francuz ciągle utrzymuje się w światowej czołówce, pokonuje największych rywali, ale finał w Wielkim Szlemie stał się dla niego zaczarowaną barierą.
- Ciągle stać mnie na coś wielkiego. Muszę tylko rozegrać jeden lub dwa sezony bez kłopotów i kontuzji - przekonywał jednak Tsonga w rozmowie z portalem sport360.com.
- Kiedy gram swój dobry tenis, mam szansę z każdym. Nawet jeśli mój przeciwnik także gra na swoim najwyższym poziomie - mówił.
Francuz wyjawił, że w ostatnich sezonach brakowało mu konsekwencji na korcie. Wpływ na to miał miała kontuzja kolana, przez którą musiał zmodyfikować swoją grę.
ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa Wojciecha Fortuny: nie uniosłem ciężaru popularności
- W minionym sezonie grałem inaczej niż w ciągu ostatnich kilku lat. Muszę oszczędzać siły, więc stałem się bardziej agresywny, częściej atakuję przy siatce i z powodu kłopotów z kolanem zmieniłem nieco serwis. Podoba mi się mój nowy styl i chcę kontynuować tę drogę, jaką obrałem - wyjaśniał.
31-latek z Le Mans, zwycięzca 12 turniejów rangi ATP World Tour i niegdyś piąty tenisista świata, jest zadowolony ze swojej kariery, choć przyznał, że być może mógł osiągnąć więcej. - Może gdybym miał tę dojrzałość, którą mam obecnie, pewnie rzeczy potoczyłyby się inaczej - przyznał.