Wiktoria Azarenka: Ciąża to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie

PAP/EPA / EPA/DAVID CROSLING
PAP/EPA / EPA/DAVID CROSLING

Wiktoria Azarenka przygotowuje się do narodzin swojego pierworodnego dziecka. W rozmowie z Tennis Channel Białorusinka przyznała, że nie może się już doczekać powrotu na kort.

W tym artykule dowiesz się o:

W sezonie 2016 Wiktoria Azarenka wygrała turnieje w Brisbane, Indian Wells i Miami oraz była w ćwierćfinale Australian Open. Pozwoliło jej to powrócić do Top 5 rankingu WTA, ale jej dalszą ekspansję zatrzymała kontuzja kolana. Do tego w lipcu dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa ogłosiła, że wspólnie z swoim chłopakiem Billym McKeague'em spodziewa się narodzin pierwszego dziecka.

- Ciąża to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie w porównaniu do tego, co wcześniej robiłam. W teorii niby się wie, jak wygląda cały ten proces, ale gdy przez niego się przechodzi, to naprawdę zaczyna się rozumieć jego magię. Tenis to cała moja kariera, ale jest także życie poza nim. To prawdziwe błogosławieństwo, dar od Boga - powiedziała Białorusinka.

Tenisistka z Mińska spodziewa się narodzin dziecka już w grudniu. Ciążę wykorzystała do całkowitego wyleczenia urazu kolana, ale i na regularne treningi. - Wykonuję także czynności, na które wcześniej nie miałam zbyt wiele czasu. Przebywanie w domu to dla podróżujących po świecie sportowców prawdziwy luksus. Brakuje mi jednak moich fanów i tej chwili, kiedy wychodzi się na kort - przyznała Wika.

Azarenka nie określiła jeszcze dokładnej daty powrotu na kort. Jest jednak przekonana, że nastąpi to w miarę szybko. - Chciałabym powrócić jak najszybciej, ale będę potrzebowała czasu, aby się odpowiednio do tego przygotować. Trudno jest określić odpowiednią porę jeszcze przed narodzinami dziecka. Jestem jednak przekonana, że już wkrótce znów będę grać w tenisa - zakończyła Białorusinka, która nie weźmie udziału w styczniowym Australian Open, wygranym przez nią w latach 2012-2013.

ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska: wrzeszczałam z bólu wniebogłosy, wiedziałam, że to koniec

Źródło artykułu: