Australian Open: Lucie Safarova i Bethanie Mattek-Sands po raz drugi najlepsze w Melbourne

PAP/EPA / TRACEY NEARMY
PAP/EPA / TRACEY NEARMY

Czeszka Lucie Safarova i Amerykanka Bethanie Mattek-Sands po raz drugi zwyciężyły w grze podwójnej wielkoszlemowego Australian Open na kortach twardych w Melbourne.

Pierwszy triumf w Melbourne Bethanie Mattek-Sands i Lucie Safarova, z połączenia imion znane jako Bucie, odniosły w 2015 roku po zwycięstwie nad Tajwanką Yung-Jan Chan i Chinką Jie Zheng. To był ich pierwszy wspólny występ na zawodowych kortach. Później Czeszka i Amerykanka zdobyły tytuły w Rolandzie Garrosie 2015 i US Open 2016. W piątek pokonały 6:7(4), 6:3, 6:3 Andreę Hlavackovą i Shuai Peng. Safarova i Mattek-Sands wywalczyły czwarte wielkoszlemowe trofeum.

Kończącym returnem Hlavackova uzyskała trzy break pointy na 1:0 w I secie. Przy drugim z nich przy siatce pomyliła się Mattek-Sands. Amerykańsko-czeska para długo nie była w stanie odrobić straty przełamania. Z pomocą przyszła im Hlavackova, która w ósmym gemie popełniła dwa podwójne błędy. Mattek-Sands i Safarova mogły z 2:4 wyjść na 6:4. Jednak Peng wybrnęła ze stanu 0-30. W tie breaku Amerykanka zepsuła dwa proste woleje. Ostatnie punkty były koncertem w wykonaniu Hlavackovej. Kończącym returnem uzyskała trzy piłki setowe. Wykorzystała drugą z nich pewnym wolejem.

Na otwarcie II seta Peng z 0-40 doprowadziła do równowagi. Czwartą szansę na przełamanie wykorzystała Mattek Sands, sprytnym forhendem w odpowiedzi na stop woleja Hlavackovej. Safarova odparła break pointa w drugim gemie, a następnie wolejem podwyższyła na 3:0 (akcja ustawiona przez głęboki return jej partnerki). Po chwili Amerykanka oddała podanie, robiąc dwa proste błędy. Peng i Hlavackova zbliżyły się na 2:3, jednak wyrównać nie były w stanie. Forhendem Safarova zaliczyła przełamanie na 5:2, ale Mattek-Sands ponownie oddała serwis. Sprawy w swoje ręce wzięła partnerka Amerykanki, która w dziewiątym gemie zakończyła seta returnem bekhendowym.

W czwartym gemie III seta Hlavackova oddała podanie podwójnym błędem. Safarova odparła dwa break pointy wygrywającym serwisami, a trzeciego zniwelowała Mattek-Sands wolejem. Czesko-chińska para nie zamierzała się poddawać, choć mogła przegrywać 1:5. Peng wróciła z 0-40, a klasę w tym momencie pokazała Hlavackova (trzy świetne woleje). Do końca jednak nie stworzyły sobie szansy na odrobienie straty przełamania. W dziewiątym gemie Safarova bez problemów utrzymała podanie. Mattek-Sands trzema pewnymi wolejami zakończyła spotkanie.

ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła: Kamil Stoch z konkursu na konkurs pokazuje, że jest najlepszy

W trwającym dwie godziny i 14 minut spotkaniu Hlavackova i Peng popełniły pięć podwójnych błędów. Naliczono im 41 kończących uderzeń i 27 niewymuszonych błędów. Mattek-Sands i Safarova trzy razy oddały podanie, a same wykorzystały sześć z 16 break pointów. Amerykanka i Czeszka miały 50 piłek wygranych bezpośrednio i 17 pomyłek.

Safarova była jedyną spośród finalistek, która w tym roku nie miała jeszcze na swoim koncie tytułu. To był jej pierwszy deblowy start w sezonie. Mattek-Sands zwyciężyła w Brisbane wspólnie z Hinduską Sanią Mirzą. Hlavackova i Peng wygrały razem turniej w Shenzhen.

Mattek-Sands i Safarova zdobyły dziewiąty wspólny tytuł. Zarówno dla Peng, jak i Hlavackovej nie był to pierwszy wielkoszlemowy finał. Chinka to mistrzyni Wimbledonu 2013 i Rolanda Garrosa 2014 wspólnie z Su-Wei Hsieh. Czeszka zwyciężyła w Paryżu w 2011 i w Nowym Jorku w 2013 roku. Poza tym grała w finale Wimbledonu 2012, US Open 2012 i Australian Open 2016 (wszystko z Lucie Hradecką).

Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród w deblu kobiet 3 mln dolarów
piątek, 27 stycznia

finał gry podwójnej:

Bethanie Mattek-Sands (USA, 2) / Lucie Safarova (Czechy, 2) - Andrea Hlavackova (Czechy, 12) / Shuai Peng (Chiny, 12) 6:7(4), 6:3, 6:3

Komentarze (1)
avatar
Harry Brodnicky
27.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Gratuluję sympatycznemu, zwycięskiemu duetowi Bucie kolejnego pucharu. Chciałbym takie same gratulacje złożyć za chwil kilka naszemu duetowi Igma (od połączenia imion, a co:-))). Pierwszy set p Czytaj całość