Pierwszy raz od dziesięciu lat do półfinału turnieju ATP w Miami dotarł tenisista nierozstawiony. To Fabio Fognini, który na kortach Crandon Park pokazywał pełnię swojego talentu. W piątek Włocha czekało jednak arcytrudne zadanie - mecz z Rafaelem Nadalem, którego w przeszłości pokonał wprawdzie trzykrotnie, ale aż siedem pojedynków przegrał.
Fognini to tenisista o wielu twarzach. W pierwszym secie piątkowego spotkania pokazał swoje gorsze oblicze. Grał fatalnie, popełniał banalne błędy. Przegrał inauguracyjną odsłonę 1:6 w zaledwie 26 minut.
Na początku drugiej partii Włoch obroni cztery szanse na przełamanie. To natchnęło go do lepszej gry. Od tego momentu mecz stał się wyrównany. Nadal w końcu musiał się starać, by zdobywać gemy. Nie mógł już liczyć wyłącznie na pomyłki rywala.
Na nawiązanie wyrównanej walki Fogniniego stać było tylko przez 30 minut. W końcówce drugiego seta znów dały znać o sobie stare grzechy 29-latka z San Remo - przede wszystkim brak regularności i skłonność do popełniania niewymuszonych błędów.
W 11. gemie Fognini oddał podanie, popełniając podwójny błąd serwisowy. Tym samym wbił sobie przysłowiowy gwóźdź do trumny. Nadal stanął przed szansą na zakończeniu spotkania i jej zmarnował. Łatwo objął prowadzenie 40-0, a w ostatnim punkcie posłał wygrywający serwis.
Dla Nadala to piąty w karierze awans do finału turnieju ATP w Miami. Wszystkie poprzednie (sezony 2005, 2008, 2011 i 2014) jednak przegrał.
O tytuł w tegorocznej edycji Miami Open Hiszpan powalczy w niedzielę z Rogerem Federerem. Właśnie z Federerem Rafa przegrał swój pierwszy finał na kortach Crandon Park - przed 12 laty. Finał w 2008 roku zakończył porażką Nikołajem Dawidienką, natomiast dwa kolejne z Novakiem Djokoviciem.
Miami Open, Miami (USA)
ATP World Tour Masters 1000, kort twardy (Laykold), pula nagród 6,993 mln dolarów
piątek, 31 marca
półfinał gry pojedynczej
:
Rafael Nadal (Hiszpania, 5) - Fabio Fognini (Włochy) 6:1, 7:5
Program i wyniki turnieju mężczyzn
ZOBACZ WIDEO Stefan Horngacher: To był dla nas bardzo dobry sezon, ale następny może być jeszcze lepszy