Novak Djoković po raz 11. wystąpi w turnieju organizowanym w Monte Carlo, gdzie mieszka od ponad siedmiu lat, a niedawno otworzył restaurację. Serb dotychczas dwukrotnie okazał się najlepszy w zawodach rangi ATP World Tour Masters 1000 w Monako (2013 i 2015), a w dwóch przypadkach musiał uznać wyższość Rafaela Nadala w finale (2009 i 2012).
- Gdy nie podróżuję, spędzam tutaj większość swojego czasu - powiedział wicelider rankingu. - Lubię tutaj przebywać. Nazywam to miejsce swoim domem oraz bazą treningową. Siłą rzeczy spędzam na tych kortach sporo czasu. Czuję się swojsko. Śpię w swoim łóżku, wokół otacza mnie rodzina i przyjaciele oraz mogę jeść swoje ulubione posiłki. Ten tydzień od wielu lat jest dla mnie szczególny.
Djoković został zapytany o problemy z łokciem, przez które zdecydował się wycofać z organizowanego pod koniec marca turnieju w Miami.
- Nie mam już kłopotów z łokciem. Przez ostatnich kilka tygodni trenowałem, wystąpiłem w rozgrywkach Pucharu Davisa i przeszedłem z kortów twardych na ziemne, co jest wymagającą zmianą dla ciała. Zastanawiałem się, jak mój łokieć zareaguje na ciężkie piłki, jednak dotychczas nie napotkałem na swojej drodze problemów. Od wycofania z turnieju w Miami przywiązywałem bardzo dużą wagę do powrotu do zdrowia. Jestem gotowy do rywalizacji.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu
Oprócz zwycięstwa w Dosze Serb nie miał w ostatnich miesiącach więcej powodów do radości. Odpadł w ćwierćfinale w Acapulco, III rundzie w Indian Wells oraz II w Melbourne.
- Staram się, aby moja pewność siebie nie zależała tylko i wyłącznie od wygrywania czy przegrywania pojedynków. Ale w głównej mierze ufasz sobie właśnie dzięki temu. Jeśli ma się serie i odnosi zwycięstwa, w ważnych momentach w naturalny sposób wykonuje się różne uderzenia bez większej presji. Gdy sytuacja jest odwrotna, zaczyna się więcej rozmyślać i wątpić w siebie. Pierwsze cztery miesiące tego sezonu nie spełniły moich oczekiwań, zwłaszcza porównując je do tych z ubiegłych sześciu czy siedmiu lat. Jestem świadomy, że każdy sportowiec miewa wzloty i upadki - dodał.