Ich dwa ubiegłoroczne mecze były frapującymi widowiskami. W finale igrzysk olimpijskich wygrał Andy Murray, z kolei w półfinale Pucharu Davisa lepszy był Juan Martin del Potro. W sobotę ci dwaj wybitni tenisiści zmierzyli się ze sobą już na etapie III rundy wielkoszlemowego Roland Garros 2017. Dla wielu ten pojedynek był hitem tej fazy tegorocznej edycji paryskiej imprezy.
Od początku sobotniego meczu del Potro imponował forhendem i serwisem. Murray natomiast uwijał się jak w ukropie w defensywie i starał się kontrować. Przewaga należała do Argentyńczyka, który wyszedł na prowadzenie 5:3 i miał dwie piłki setowe, lecz ich nie wykorzystał. Brytyjczyk zdołał wyrównać na 5:5, a do rozstrzygnięcia inauguracyjnej odsłony potrzebny był tie break.
W decydującej rozgrywce sytuacja także zmieniała się jak w kalejdoskopie. Murray prowadził 6-4, ale zmarnował swoje szanse. Z kolei Del Potro, gdy miał piłkę setbola, popełnił podwójny błąd serwisowy. W końcu przy stanie 9-8 dla Brytyjczyka Argentyńczyk posłał forhend w aut. Długo nie mógł uwierzyć, że popełnił błąd i przegrał tego dramatycznego, trwającego 87 minut seta.
Po intensywnej i wyrównanej premierowej odsłonie w drugiej inicjatywę przejął Murray, który szybko wywalczył przełamanie. Del Potro coraz bardziej odczuwał trudy rywalizacji z liderem rankingu ATP. W jednej z przerw poprosił o wizytę lekarza i przyjął środki przeciwbólowe. Ale walczył. Ze stanu 5:3 dla Murraya wyrównał na 5:5.
ZOBACZ WIDEO Patryk Rombel trenerem sezonu. "Ta nagroda to kompletne zaskoczenie
Lecz, jak się okazało, był to ostatni zryw tenisisty z Tandil w sobotnim pojedynku. Od tego momentu Argentyńczyk nie zapisał na swoim koncie choćby jednego gema. Nie pomógł mu nawet gorący doping francuskiej publiczności.
Dla Murraya to siódme zwycięstwo nad Del Potro w dziesiątej konfrontacji, w tym drugie na korcie ziemnym. W ciągu dwóch godzin i 53 minut gry Szkot zaserwował pięć asów, posłał 44 zagrania kończące, popełnił 28 niewymuszonych błędów, dwukrotnie został przełamany i wykorzystał sześć z 17 break pointów.
Trzy mecze, ani jednego przegranego seta i tylko 23 stracone gemy - Marin Cilić imponuje formą w tegorocznej edycji Rolanda Garrosa. W sobotę rozstawiony z numerem siódmym Chorwat nie dał szans Feliciano Lopezowi. Choć rozpoczął mecz od straty podania, pokonał Hiszpana 6:1, 6:3, 6:3.
Dla Cilicia to 100. wygrany mecz w głównym cyklu na ceglanej mączce. - Zagrałem bardzo dobry mecz. Zneutralizowałem jego serwis i prowadziłem grę. Kort był wolny i dla mnie były to lepsze warunki, bo on woli grać na szybszych nawierzchniach - powiedział Chorwat, który o ćwierćfinał powalczy z Kevinem Andersonem. Afrykaner po czterogodzinnej batalii wyeliminował Kyle'a Edmunda.
Do IV rundy awansował również Fernando Verdasco. Hiszpan wygrał 6:2, 6:1, 6:3 z Pablo Cuevasem i, w co aż trudno uwierzyć, w 1/8 finału turnieju wielkoszlemowego zameldował się po raz pierwszy od Roland Garros 2014. A na ćwierćfinał w Wielkim Szlemie, o który zagra z Keiem Nishikorim bądź Hyeonem Chungiem, czeka od Wimbledonu 2013.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w singlu mężczyzn 13,5 mln euro
sobota, 3 czerwca
III runda gry pojedynczej
:
Andy Murray (Wielka Brytania, 1) - Juan Martin del Potro (Argentyna, 29) 7:6(8), 7:5, 6:0
Marin Cilić (Chorwacja, 7) - Feliciano Lopez (Hiszpania) 6:1, 6:3, 6:3
Fernando Verdasco (Hiszpania) - Pablo Cuevas (Urugwaj, 22) 6:2, 6:1, 6:3
Kevin Anderson (RPA) - Kyle Edmund (Wielka Brytania) 6:7(6), 7:6(4), 5:7, 6:1, 6:4
Djoko na pewno z chęcią by go znowu pokonał w fin Czytaj całość