Andy Murray po raz 11. zmierzył się z Keiem Nishikorim. Lider rankingu podwyższył na 9-2 bilans meczów z Japończykiem. Była to ich druga konfrontacja na korcie ziemnym. Dwa lata temu w Madrycie Szkot zwyciężył w dwóch setach. W środę mistrz US Open 2012 oraz Wimbledonu 2013 i 2016 awansował do piątego półfinału na kortach Rolanda Garrosa (wcześniej 2011, 2014, 2015, 2016). Nishikori po raz drugi wystąpił w Paryżu w ćwierćfinale (2015). Jedynym wielkoszlemowym turniejem, w który doszedł dalej pozostaje US Open (finał 2014).
W trzecim gemie meczu Murray oddał podanie dwoma podwójnymi błędami. Brytyjczyk był pasywny i ospały. Nishikori grał bardzo rzetelnie, cierpliwie pracował na punkty, korzystał z bogactwa krótkich piłek zagrywanych przez rywala. Japończyk zmuszał Szkota do biegania na linii końcowej. Otwierał sobie kort i ze stoickim spokojem punktował ubiegłorocznego finalistę imprezy. Kończące forhendy pozwoliły Nishikoriemu zaliczyć przełamanie na 5:2 i zakończyć seta w ósmym gemie.
W II partii losy meczu zaczęły się odwracać, a swoje trzy grosze wtrącił portugalski sędzia Carlos Ramos, który udzielił Murrayowi już drugiego ostrzeżenia za przekroczenie 20 sekund na wprowadzenie piłki do gry. To oznaczało stratę pierwszego serwisu przez Brytyjczyka. Poirytowany lider rankingu obudził się z letargu i zaczął grać agresywniej. W uzyskaniu przełamania na 3:1 pomógł mu Nishikori, który popełnił podwójny błąd. W piątym gemie Murray obronił dwa break pointy, a w szóstym po raz drugi odebrał rywalowi podanie, popisując się minięciem bekhendowym. Coraz bardziej niepewny Nishikori mógł zagrać piłkę przy siatce, ale zdecydował się ją puścić myśląc, że wyleci poza kort. Set dobiegł końca, gdy w siódmym gemie Japończyk wpakował w siatkę forhend.
W piątym gemie III seta Nishikori oddał podanie wyrzucając forhend, a w szóstym taka sama pomyłka kosztowała stratę serwisu Murraya. Tenisiści wzajemnie obdarowywali się błędami i tylko nieliczne akcje kibice zgromadzeni na trybunach kortu Philippe'a Chatriera mogli nagradzać oklaskami. Przy 5:5 Japończyk wpakował w siatkę bekhend i Brytyjczyk uzyskał przełamanie. Nadzwyczajny bekhend dał Nishikoriemu dwa break pointy na 6:6. Wykorzystał pierwszego głębokim forhendem wymuszającym błąd. W tie breaku finalista US Open 2014 dopisał do swojego konta kolejne błędy (m.in. podwójny) i nie zdobył nawet punktu.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Jackiewicz został porwany. "Założyli mi reklamówkę na głowę i wywieźli do lasu"
W IV partii Nishikori zaliczył przełamanie na 1:0 głębokim bekhendem wymuszającym błąd. Później jednak snuł się na korcie bez ładu i składu. W drugim gemie oddał podanie psując woleja i wyrzucając forhend. Długa wymiana z heroiczną pracą w defensywie, zakończona bekhendowym błędem Japończyka, dała Murrayowi prowadzenie 3:1. Kolejne proste pomyłki kosztowały finalistę US Open 2014 stratę serwisu w szóstym gemie. Po chwili Brytyjczyk pewnie utrzymał podanie i zameldował się w półfinale.
W trwającym dwie godziny i 39 minut meczu Murray pięć razy oddał podanie, a sam wykorzystał siedem z 12 break pointów. Brytyjczyk zdobył 16 z 21 punktów przy siatce. Naliczono mu 31 kończących uderzeń i 26 niewymuszonych błędów. Nishikori miał 33 piłki wygrane bezpośrednio i 45 pomyłek.
Drugi rok z rzędu Murray w półfinale Rolanda Garrosa zmierzy się ze Stanem Wawrinką. W ubiegłym sezonie Brytyjczyk pokonał Szwajcara w czterech setach i po raz pierwszy awansował do finału paryskiej imprezy.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w singlu mężczyzn 13,5 mln euro
środa, 7 czerwca
ćwierćfinał gry pojedynczej
:
Andy Murray (Wielka Brytania, 1) - Kei Nishikori (Japonia, 8) 2:6, 6:1, 7:6(0), 6:1
Chciałabym żeby wygrał RG, no ale jak to często bywa Andy spędza najwięcej godzin na korci Czytaj całość