Po znakomitym występie w Australian Open 2017, w którym Coco Vandeweghe doszła do pierwszego w karierze wielkoszlemowego półfinału w grzej pojedynczej, przyszły rozczarowania spowodowane słabszymi wynikami.
Amerykanka poza ćwierćfinałem osiągniętym w Madrycie cieszyła się dobrą grą jedynie w Pucharze Federacji. W rozgrywkach tych zdobyła w obecnym sezonie aż pięć punktów i w listopadzie powalczy wraz z zespołem USA o tytuł na Białorusi.
W Paryżu Vandeweghe przegrała dosyć gładko z Magdaleną Rybarikovą i na I rundzie zakończyła występ na kortach Rolanda Garrosa. Jak informują australijskie media, Amerykanka zdecydowała się na zmiany i podziękowała za współpracę trenerowi Craigowi Kardonowi (doświadczony szkoleniowiec związał się już z Donaldem Youngiem).
Reprezentantka USA nie chce stracić sezonu na trawie i zamierza dobrze zaprezentować się w Wimbledonie, w którym w 2015 roku dotarła do ćwierćfinału. Pomóc ma jej w tym mistrz londyńskich trawników z sezonu 1987, Pat Cash.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Cieszą mnie trzy gole, ale bardziej punkty
- Jestem podekscytowany, ponieważ moim zdaniem Coco ma potencjał na to, aby wygrać turniej wielkoszlemowy. Postaramy się wykorzystać jej umiejętności podczas sezonu na kortach trawiastych - stwierdził Cash, który przed laty opiekował się m.in. Markiem Philippoussisem, Gregiem Rusedskim i Vincentem Spadeą. Australijczyk był również kapitanem juniorskiej drużyny Pucharu Davisa, w której grał Nick Kyrgios.
Przywitanie Vandeweghe z europejskimi trawnikami przebiegło dosyć boleśnie. W holenderskim Den Bosch przegrała ona już w I rundzie z Niemką Cariną Witthöft i tym samym nie obroni tytułu.