Wimbledon 2017 "turniejem bólu" Andy'ego Murraya

Andy Murray przyznał, że Wimbledon był dla niego "turniejem bólu". W środę Szkot przegrał 6:3, 4:6, 7:6(4), 1:6, 1:6 ćwierćfinał z Samem Querreyem i nie obroni tytułu w Londynie.

Marcin Motyka
Marcin Motyka
Andy Murray PAP/EPA / FACUNDO ARRIZABALAGA / Na zdjęciu: Andy Murray

Podczas środowego meczu Andy'emu Murrayowi dokuczał ból biodra. Z tym urazem zmagał się już przed rozpoczęciem Wimbledonu 2017.

- Chciałem spróbować. Dałem z siebie wszystko co miałem i z tego jestem dumny, choć oczywiście jestem rozczarowany, że to już koniec. To był dla mnie turniej bólu, ale do samego końca chciałem grać najlepiej, jak mogłem - mówił na konferencji prasowej.

- Nie chciałem zrobić sobie krzywdy, grając w tym turnieju. Ale każdy chce wystąpić w Wielkim Szlemie, dlatego szukaliśmy krótkoterminowych rozwiązań mojego problemu, abym tylko mógł zagrać. Udało mi się wygrać kilka meczów i uważam, że rozegrałem dobry turniej - dodał.

Brytyjczyk przypomniał, że we wcześniejszych latach także miał problemy z kontuzją biodra. - To nie jest dla mnie nowy problem. Zmagam się z nim przez dłuższy czas mojej kariery. Oczywiście teraz, gdy jestem starszy, wszystko jest trudniejsze niż wtedy, gdy byłem młodszy, ale jestem pewien, że sobie poradzę.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: przegrała zakład. Pogba wepchnął ją do basenu

30-latek z Dunblane nie usprawiedliwiał swojej porażki kontuzją. Docenił postawę Sama Querreya. - Uważam, że rozgrywa dobry turniej. Gra bardzo agresywnie i świetnie serwuje. Kiedy ma dzień, potrafi posłać ponad 25 asów w meczu. Teraz jest nieco bardziej agresywny niż w przeszłości. Dobrze sobie radzi przy siatce i nieźle gra wolejem. W porównaniu z poprzednimi latami stał się bardziej kompletnym tenisistą, a dzięki sile uderzeń, jaką dysponuje, w takich turniejach ma szansę odnosić sukcesy - analizował Murray.

Po Wimbledonie Murray zachowa pozycję lidera rankingu, choć jego przewaga nad konkurentami się zmniejszy. - W tym roku nie gram wystarczająco dobrze, aby zajmować pozycję lidera - przyznał samokrytycznie. - Wiem, że nadejdzie moment, kiedy spadnę z pierwszego miejsca. To nic niezwykłego. Nie było tenisisty, który przez całą karierę byłby na czele rankingu i nigdy nie opuścił najwyższej lokaty. Choć oczywiście wolę być pierwszy niż drugi czy czwarty.

Zapytany o cele na drugą część sezonu, odpowiedział: - Wraz z moim sztabem przeanalizujemy to, co za nami i zastanowimy się, co robić dalej. Z całą pewnością muszę znaleźć sposób na to, żeby grać lepiej. Mam nadzieję, że mi się to powiedzie.

Czy mimo kontuzji Andy Murray powinien był wystąpić w Wimbledonie 2017?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×