Forma Andy'ego Murraya nie napawała optymizmem jego sympatyków. Przed startem Wimbledonu Brytyjczyk doznał sensacyjnej porażki z Jordanem Thompsonem na kortach Queens's Clubu, a dodatkowo zmagał się z kontuzją biodra. Mimo to przez pierwsze cztery rundy The Championships przeszedł bez większych przeszkód, choć w 1/16 finału z Fabio Fogninim stracił seta.
W ćwierćfinale Murray stanął naprzeciw Sama Querreya. Tenisistę dysponującego potężnym serwisem, który w ubiegłorocznej edycji zmagań w Londynie wyeliminował Novaka Djokovicia, przerywając niewyobrażalną serię Serba 30 kolejnych wygranych meczów w Wielkim Szlemie.
Murray rozpoczął środowy pojedynek w znakomitym stylu. Już w drugim gemie wywalczył przełamanie, następnie podwyższył prowadzenie na 3:0, by wygrać pierwszego seta 6:3.
Ale od drugiej partii obraz się zmienił. Querrey zaczął grać bardziej agresywnie, nie dawał się spychać poza linię końcową, częściej wchodził w kort i w nagrodę wygrał tę odsłonę 6:4, w ostatnim punkcie popisując się fantastycznym bekhendem po krosie.
Murray dał się wyszaleć rywalowi w drugim secie i w trzecim, jak w pierwszym, błyskawicznie wyszedł na prowadzenie z przełamaniem. Ale tym razem nie potrafił utrzymać przewagi do końca. W dziesiątym gemie, w którym serwował, aby wygrać tę partię, oddał podanie.
Ostatecznie o losach trzeciej odsłony decydować musiał tie break. Broniący tytułu Murray zwyciężył 7-4, a decydujący moment nastąpił już w czwartek akcji, kiedy to Querrey w niewytłumaczalny sposób zasmeczował w siatkę. Po tej wpadce nie podniósł się już do ostatniej piłki.
Murray prowadził 2-1 w setach i zmierzał po 22. w karierze wielkoszlemowy półfinał. Ale to, co wydarzyło się w dwóch kolejnych partiach, wprawiło w osłupienie wszystkich obserwujących ten pojedynek.
Szkot bowiem całkowicie oddał inicjatywę. Stał się tłem dla coraz bardziej agresywnie i ofensywnie usposobionego przeciwnika. To nie był Murray mistrz defensywy. To był Murray przegrywający niemal każdy punkt. Postawa tenisisty z Dunblane musiała dziwić. Być może wpływ na nią miały kłopoty zdrowotne.
Czwartego seta Querrey wygrał 6:1. Piąty zakończył się identycznym wynikiem. Wielka Brytania musiała pogodzić się z rozczarowaniem. A Amerykanin udowodnił, że jak mało kto potrafi sprawiać sensacje w turnieju wimbledońskim. Gdy rok temu w III rundzie pokonywał Djokovicia, Serb również był wówczas obrońcą tytułu i liderem rankingu.
Dla Querreya to drugie zwycięstwo nad Murrayem w dziewiątej konfrontacji. Poprzednio pokonał Brytyjczyka w lipcu 2010 roku w finale turnieju ATP World Tour 250 w Los Angeles.
Wygrywając, Amerykanin pierwszy raz w karierze awansował do półfinału turnieju wielkoszlemowego. W dotychczasowych 41. występach w imprezach tej rangi jego najlepszym wynikiem był ćwierćfinał (w Wimbledonie 2016).
Querrey stał się również 22. amerykańskim tenisistą w półfinale Wimbledonu w erze zawodowego tenisa i zarazem pierwszym od 2009 roku, gdy do finału The Championships dotarł Andy Roddick.
Dla Murraya to natomiast druga w karierze przegrana pięciosetówka w Wimbledonie. W debiucie przy Church Road, w 2005 roku, uległ 7:6(4), 6:1, 0:6, 4:6, 1:6 wówczas notowanemu na 19. miejscu w rankingu Davidowi Nalbandianowi. Do środy Argentyńczyk był najniżej klasyfikowanym tenisistą, który pokonał Szkota w The Championships. Teraz to miano przejął Querrey, aktualnie 28. gracz globu.
ZOBACZ WIDEO Justyna Żełobowska: Marzyłam o medalu w Rio, ale przede mną była długa droga
O finał rozstawiony z numerem 24. Querrey powalczy w piątek z Marinem Ciliciem, który w pięciu setach wygrał z Gillesem Mullerem.
The Championships, Wimbledon (Londyn)
Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród w singlu mężczyzn 12,180 mln funtów
środa, 12 lipca
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Sam Querrey (USA, 24) - Andy Murray (Wielka Brytania, 1) 3:6, 6:4, 6:7(4), 6:1, 6:1
Gdyby nie to co stało się w 5 secie. Dramat Andiego nie był z początku widoczny, ale późniejszyc Czytaj całość