Murray, najlepszy obecnie zawodnik z Wielkiej Brytanii, ma tylko 170 punktów straty do Serba. Wszystko to stało się za sprawą świetnego początku obecnego sezonu. Na początku kwietnia w finale turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Miami szkocki tenisista pokonał właśnie Djokovica i zdobył swoje trzecie trofeum w tym roku. Był to zarazem największy sukces w dotychczasowej karierze 21-letniego zawodnika.
Co więcej w najbliższym czasie Murray nie będzie miał do obrony zbyt wielu punktów. Szkot nie słynął do tej pory z fenomenalnej gry na mączce, w ubiegłym roku nie dotarł do ćwierćfinału żadnej imprezy. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja gracza rodem z Belgradu. Djokovic dochodził do półfinału każdej imprezy (włącznie z wielkoszlemowym French Open), a także zwyciężył w silnie obsadzonej imprezie ATP World Tour Masters 1000 w Rzymie. Tak więc liczba punktów jaką będzie musiał bronić jest imponująca.
Sam Serb zdaje sobie sprawę, że odparcie ataku Murraya może być zadaniem trudnym i panowie mogą zamienić się miejscami w rankingu. - Jeśli tak się stanie, to znaczy, że zasłużył na to. Rozegrał mnóstwo świetnych spotkań przez ostatnie 10 miesięcy, pokazał doskonały tenis i myślę, że stoczymy jeszcze kilka ciekawych pojedynków - wyznał Djokovic.
Pierwsza rakieta Serbii wie, że musi przynajmniej powtórzyć rezultaty z zeszłego roku, aby utrzymać trzecią pozycje na świecie. Jednak stara się przekonać wszystkich, że nie odczuwa presji z tym związanej. - Staram się o tym nie myśleć. Skupiam się na swojej postawie na korcie. Dużo pracuję nad grą przy siatce i skracaniem wymian - powiedział wymijając się od bezpośredniej odpowiedzi.
W zeszłym sezonie serbski tenisista odniósł największy sukces w karierze - zwyciężył w Australia Open. Natychmiast odezwały się głosy wynoszące Djokovica na pierwsze bądź drugie miejsce w rankingu ATP. Jednak druga połowa sezonu nie wyglądała tak obiecująco. Odpadnięcie już w drugiej rundzie Wimbledonu zapoczątkowało rozczarowujący okres gry Serba. Marzenia o wyższych lokatach trzeba było odłożyć na później.
Słabsza dyspozycja objawiła się także w roku 2009. Tytułu zdobytego na kortach Melbourne Park nie udało się obronić (Djokovic skreczował w ćwierćfinałowym pojedynku z Andy Roddickiem). Serb jednak uspokaja i ma nadzieję, że wszystko, co najlepsze dopiero nadejdzie. - 2008 rok był najlepszym w mojej dotychczasowej karierze, ale mam duże ambicje. Obecny sezon nie zaczął się najlepiej. Przez pierwsze dwa miesiące wszystko potoczyło się inaczej niż się tego spodziewałem, ale w końcu udało mi się wygrać turniej w Dubaju i dojść do finału w Miami, więc jest coraz lepiej. Zaczynam odzyskiwać pewność siebie. Jestem wciąż młody, mam 22 lata. Moim życiowym celem jest zostać numerem jeden na świecie - tłumaczył.
Tak dla Djokovica, jak i Murraya, główną przeszkodą w odniesieniu sukcesów na mączce będzie z pewnością niekwestionowany król tej nawierzchni - Hiszpan Rafael Nadal. Mimo, iż Hiszpan bije wszelkie rekordy na kortach ziemnych (np. nigdy nie przegrał meczu podczas French Open), Djokovic utrzymuje, że zawodnik z Majorki jest do pokonania. - Wszystko jest możliwe, nawet jeśli dalej będzie prezentował tak świetną formę. Wygrał Australian Open i imprezę z cyklu Masters w Indian Wells. Zasługuje na miano numeru jeden. Ale nie jest nie do pokonania, nawet na tej nawierzchni. Przegrał rok temu jeden mecz z Juanem Carlosem Ferrero, ale jest najsilniejszym mentalnie zawodnikiem w Tourze - powiedział.
- Na cegle jego przygotowanie fizyczne i siła dają mu przewagę nad resztą stawki. Moje ciało potrzebuje dużo więcej pracy, aby mieć takie bicepsy. Zwłaszcza na mączce musisz być niesamowicie sprawnym. Od powrotu ze Stanów nie miałem zbyt wiele czasu, jednak myślę, że będzie dobrze - dodał Serb.
Jakkolwiek potoczą się losy Serba możemy być pewni, że najbliższa część sezonu będzie szalenie interesująca dla układu najwyższych pozycji rankingu.