Conchita Martinez okazała się w ostatnich latach prawdziwym zbawcą obu hiszpańskich reprezentacji. Męski zespół przejęła, kiedy walczył o utrzymanie w Grupie I Strefy Euroafrykańskiej i poprowadziła do ćwierćfinału Grupy Światowej. Do światowej elity wprowadziła również panie, choć w tym roku nie udało się pozostać na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
Za kadencji Martinez chęć gry w kadrze wyrazili wszyscy czołowi tenisiści, którzy wcześniej krytykowali Królewską Federację Tenisową Hiszpanii (RFET). Mistrzyni Wimbledonu 1994 namówiła do powrotu m.in. Rafaela Nadala. Krajowy związek zgodził się, by do końca 2017 roku prowadziła obie reprezentacje. W czwartek zarząd podjął zaskakującą decyzję o nieprzedłużaniu umowy z legendarną tenisistką.
Władze RFET podziękowały oczywiście Martinez za ciężko wykonaną pracę, ale uznały, że w sezonie 2018 zespoły startujące w Pucharze Federacji i Pucharze Davisa powinien prowadzić ktoś inny. Była już kapitan nie ukrywa swojego rozczarowania. Czuje się zawiedziona, że właściwie nie doceniono jej wkładu w zażegnanie konfliktu pomiędzy tenisistami a rodzimą federacją.
Martinez była chętna do dalszej pracy w charakterze kapitana. Do tego zawsze pomagała zawodniczkom i zawodnikom, z którymi miała znakomity kontakt. W czasie Wimbledonu była trenerką Garbine Muguruzy, która wygrała cały turniej i obecnie jest liderką rankingu WTA. Niewykluczone, że Martinez już wkrótce zostanie trenerką lub konsultantką kogoś ze swoich byłych podopiecznych.
ZOBACZ WIDEO Romeo Jozak: Bóg dał mi umiejętności przywódcze. Mam mocny charakter