To nie był dobry dzień dla Nicka Kyrgiosa, który dopiero co walczył w niedzielę z Rafaelem Nadalem o tytuł w Pekinie. W Szanghaju na jego drodze stanął Steve Johnson, ale Australijczyk zamiast skupić się na grze, szybko dał do zrozumienia, że nie jest zainteresowany rywalizacją na korcie.
W 12. gemie tenisista z Canberry posłał forhend w aut, ale po sprawdzeniu śladu decyzja została zmieniona. Mimo tego wściekły Kyrgios wystrzelił dwie piłki poza kort, za co otrzymał ostrzeżenie. W tie breaku sędzia Fergus Murphy jeszcze raz ukarał Australijczyka, tym razem za zbyt mocne słowa po przegranej akcji. Drugie ostrzeżenie oznaczało karny punkt i na tablicy wyników zamiast 4-3 było po 4.
Kiedy Amerykanin popisał się ładnym zagraniem i wypracował piłkę setową, jego przeciwnik dał do zrozumienia, że zakończy grę, jak tylko przegra premierową odsłonę. Po chwili Johnson posłał asa serwisowego, a Kyrgios dotrzymał słowa i pożegnał się z przeciwnikiem oraz równie zaskoczonym arbitrem. Murphy zapytał się jeszcze Australijczyka, czy potrzebuje pomocy medycznej, ale ten bez słowa opuścił kort. Kibice odprowadzili go do wyjścia gwizdami.
Po zakończeniu pojedynku Kyrgios wydał oświadczenie: - Pragnę przeprosić fanów w Szanghaju oraz tych oglądających mecz w telewizji. Od 24 godzin narzekam na bóle brzucha. Starałem się być przygotowany, ale miałem problemy na korcie, co było zresztą zauważalne od pierwszego punktu. Do tego podczas treningu zaczął mnie boleć bark, co również mi nie pomagało. Po przegraniu pierwszego seta nie byłem wystarczająco silny, aby kontynuować grę, ponieważ w ciągu ostatniej doby jadłem bardzo mało. Mam nadzieję, że będę mógł przystąpić do pojedynku deblowego, ale o tym zadecyduję w środowy poranek. Teraz jestem bardzo zawiedziony, bowiem chciałem utrzymać dobrą passę z Pekinu i zakończyć sezon mocnym akcentem. Zrobię jeszcze wszystko, aby tak się stało.
Na razie Australijczyk może się spodziewać kary, a jej wysokość będzie zależała od raportu superwizora turnieju. Szanghaj wyraźnie nie służy Kyrgiosowi. W zeszłym roku przyleciał on tutaj prosto z Tokio, gdzie sięgnął po tytuł i był wyraźnie zmęczony. Pojedynek z Mischą Zverevem skończył skandalem, ponieważ tenisista z Canberry nie miał ochoty do gry, a do tego zwyzywał chińskich fanów. ATP ukarała go za to na łączną sumę 16,5 tys. dolarów oraz zdyskwalifikowała do końca sezonu.
ZOBACZ WIDEO Boniek o meczu z Brazylią. "Coś jest na rzeczy"
Krece tylko glowa z niedowierzaniem...