12 września po zakończeniu wielkoszlemowego US Open Juan Martin del Potro zajmował dopiero 51. miejsce w rankingu ATP Race. Do ósmej lokaty, dającej kwalifikację do Finałów ATP World Tour, tracił 2500 punktów. Mówił wówczas, że jest zadowolony, iż może grać w tenisa oraz cieszył się z wywalczonego półfinału nowojorskiej lewy Wielkiego Szlema. O awansie do londyńskiego turnieju nawet nie wspominał.
Stachanowiec
Del Potro chciał grać. Jak najwięcej. Jego plan startów na ostatnią część sezonu był bardzo ambitny. Od początku października nie pozwolił sobie choćby na tydzień wolnego. Zamienił się w stachanowca. Brał udział kolejno w turniejach w Pekinie, Szanghaju, Sztokholmie i Bazylei.
Grał i zdobywał punkty. Za II rundę w Pekinie zainkasował 45 "oczek" za półfinał w Szanghaju 360, za tytuł w Sztokholmie 250 oraz za finał w Bazylei 300. To sprawiło, że piął się w rankingu Race i ewentualny awans do Finałów ATP World Tour przestał być sprawą surrealistyczną.
ZOBACZ WIDEO: Idealne podanie Martineza, "Lewy" dopełnił dzieła. Skrót meczu Bayernu z RB Lipsk [ZDJĘCIA ELEVEN]
Robi swoje, a rywale się wykruszają
Tym bardziej że Argentyńczyk ani myślał o odpoczynku i stanął na starcie rozgrywanego w obecnym tygodniu turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Paryżu. Rozpoczynając imprezę w hali Bercy, był 13. tenisistą rankingu rocznego (w ciągu siedmiu tygodni awansował o 38 miejsc) i aby mieć pewność występu w Finałach ATP World Tour bez spoglądania na wyniki rywali, musiał wywalczyć tytuł.
W Paryżu tenisista z Tandil robi swoje - wygrywa mecze. W II rundzie (w I rundzie miał wolny los) pokonał 6:2, 6:2 Joao Sousę, natomiast w 1/8 finału 7:5, 6:4 Robina Haase. Tym samym awansował już do ćwierćfinału. To oraz porażki bezpośrednich rywali w walce o Londyn (Pablo Carreno, Davida Goffina, Sama Querreya, Kevina Andersona czy Jo-Wilfrieda Tsongi) sprawia, że Delpo jest już bardzo bliski zdobycia kwalifikacji do Finałów ATP World Tour.
Coraz bliżej
Del Potro w ćwierćfinale Rolex Paris Masters zmierzy się z jednym z bezpośrednich rywali w walce o Londyn, Johnem Isnerem. Jeżeli wygra piątkowy mecz, a Lucas Pouille bądź Roberto Bautista nie zwyciężą w całym turnieju, zapewni sobie udział w londyńskiej imprezie. - Londyn to dla mnie dodatkowa motywacja, ale w kolejnej rundzie czeka mnie trudna batalia - przyznał.
- To jasne, że chciałbym zagrać w Finałach ATP World Tour. To byłoby dla mnie wspaniałe wydarzenie, ale wiem, że będzie to bardzo trudne - dodał Argentyńczyk, który na początku października rzucił się w szalony pościg. I wiele wskazuje, że zakończy się sukcesem.
A gdyby się udało, byłaby to jedna z najpiękniejszych tenisowych historii 2017 roku.
Marcin Motyka
Zobacz pozostałe teksty autora