- Mam złamane serce, że nie mogę zagrać i pomóc Białorusi w finale, ale moja sprawa do opieki nad dzieckiem nie pozwala mi opuścić Kalifornii. Mimo iż nie przyjadę do Mińska, moje serce zawsze będzie za krajem i drużyną. Będę im kibicować z daleka - oznajmiła Wiktoria Azarenka.
- To dla mnie trudny rok, ale nie mogę się doczekać powrotu i występów przed moimi fanami w sezonie 2018. Jestem wam bardzo wdzięczna za okazane wsparcie i wszystkie wiadomości. Powrócę silniejsza i lepsza niż kiedykolwiek - zakończyła Białorusinka.
Azarenka walczy do opieki nad swoim synem Leo. W lipcu 2017 roku rozstała się ze swoim partnerem Billym McKeague'em, a sąd orzekł, że dziecko musi pozostać z ojcem w Kalifornii. Była liderka rankingu WTA czeka teraz na ostateczną decyzję w tej sprawie. Rozprawa miała się odbyć na Białorusi we wrześniu, lecz została odroczona.
Decydujący mecz Pucharu Federacji 2017 odbędzie się 11-12 listopada w Mińsku na korcie twardym w hali Cziżowka-Ariena. Kapitan Białorusinek Edward Dubrow powołał na to spotkanie bohaterki poprzednich meczów - Arynę Sabalenkę, Alaksandrę Sasnowicz, Wierę Łapko i Lidzię Marozawą. Z kolei drużyna USA pod wodzą Kathy Rinaldi przyjechała w składzie Sloane Stephens, Coco Vandeweghe, Alison Riske i Shelby Rogers. Amerykanki celują w pierwszy tytuł w tych rozgrywkach w XXI wieku, z kolei Białorusinki debiutują w finale Pucharu Federacji.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Rybus: Wszyscy mi gratulują, jaki mamy zespół