W latach 2014-2016 tenisistki naszych południowych sąsiadów nie miały sobie równych w Pucharze Federacji, ale piękna seria zakończyła się w sezonie 2017. Czeszki pokonały co prawda u siebie Hiszpanki w ramach spotkania I rundy Grupy Światowej, lecz w półfinale musiały na wyjeździe uznać wyższość Amerykanek. Drużyna USA zwyciężyła w wielkim finale Białorusinki 3:2 i sięgnęła po 18. mistrzostwo.
W spotkaniu z Amerykankami Czeszki musiały sobie radzić bez Karoliny Pliskovej i Petry Kvitovej. Teraz obie tenisistki zadeklarowały, że chcą pomóc drużynie. - Nie mogę się już doczekać, aby znów zagrać dla Czech. To będzie rok od naszego ostatniego meczu na własnym terenie. Atmosfera u nas zawsze jest fantastyczna - wyznała Pliskova, która przez osiem tygodni 2017 roku była liderką rankingu WTA.
Kvitova zagra w Pucharze Federacji po raz pierwszy od zwycięskiego finału z 2016 roku. Z powodu ataku nożownika miała uszkodzoną dłoń i straciła znaczną część sezonu 2017. - Przez ten rok bardzo tęskniłam. Nie mogę się już doczekać powrotu do zespołu, ponieważ takiej atmosfery można doświadczyć tylko w Pucharze Federacji.
Kapitan Czeszek, Petr Pala, nie ukrywa, że będzie miał "przyjemny ból głowy" przy wysyłaniu nominacji. W orbicie jego zainteresowań są bowiem nie tylko Kvitova i siostry Pliskove, ale także Barbora Strycova, Katerina Siniakova i Marketa Vondrousova. O miejsce w kadrze mogą się również starać deblistki - Lucie Safarova, Andrea Hlavackova i Lucie Hradecka.
ZOBACZ WIDEO: Morderczy wyczyn reprezentanta Polski. "To było moje życiowe zwycięstwo"