Marin Cilić znakomicie zainaugurował sezon 2018. Dotarł do finału wielkoszlemowego Australian Open i dzięki temu wspiął się na trzecią pozycję w rankingu. - Wystąpiłem w finałach dwóch z trzech ostatnich turniejów wielkoszlemowych (Wimbledon 2017 i Australian Open 2018 - przyp. red.), i jest to dla mnie właściwy kierunek. Bardzo mocno się rozwinąłem, lecz chcę więcej. Cieszę się, że jestem trzecim tenisistą świata, ale nadal chcę poprawiać swoją grę i osiągnąć możliwie jak najwyższy poziom - mówił Chorwat na konferencji prasowej przed startem turnieju w Indian Wells.
Po Australian Open Cilić wystąpił tylko w jednym turnieju. Zagrał w Rio de Janeiro, gdzie odpadł w II rundzie. - Aby grać dobrze, musisz być świeży fizycznie i psychicznie - wyjaśniał. - Musisz być także głodny gry. Rywalizacja tydzień po tygodniu jest trudna dla ciała i umysłu. Niełatwo jest każdego dnia radzić sobie z presją, więc znalezienie równowagi jest kluczowe.
W Indian Wells Chorwat wystąpi z drugim numerem przy nazwisku. Po raz pierwszy w turnieju rangi ATP World Tour Masters 1000 jest tak wysoko rozstawiony. - Tak wysoka pozycja dodaje mi motywacji, ale muszę pamiętać, co mnie do niej doprowadziło. Dlatego skupiam się na rzeczach, które muszę robić, i jestem pewien, że razem z tym będą przychodzić dobre wyniki - stwierdził.
BNP Paribas Open nie jest ulubionym turniejem Cilicia. W dziesięciu startach tylko raz, w 2016 roku, dotarł do ćwierćfinału. - W przeszłości nie radziłem sobie w Indian Wells, a także w Miami - przyznał. - Muszę rozgryźć, dlaczego tak się dzieje. Warunki tu różnią się każdego dnia. Temperatura raz jest wysoka, a raz niska. Choćby w ubiegłym tygodniu wieczory były bardzo chłodne. Tutaj nigdy nie czuję się komfortowo tak, jakbym chciał.
Zmagania w Indian Wells Cilić rozpocznie w niedzielę. Na inaugurację zmierzy się z lepszym z pary Viktor Troicki - Marton Fucsovics.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: zwariowany film z Muellerem. Gwiazdor Bayernu bawił się z koniem