Michał Przysiężny stara się poprawić ranking po problemach zdrowotnych i ubiegłorocznej operacji tzw. pięty Haglunda, która wyeliminowała go z gry w znacznej części sezonu 2017. Głogowianin stracił niedawno punkty za zeszłoroczny finał Wrocław Open i obecnie jest 1132. tenisistą świata.
W środowym pojedynku z Braydenem Schnurem (ATP 202) było widać, że Polakowi brakuje jeszcze ogrania. Choć głogowianin zaczął mecz od przełamania, to z czasem 22-letni Kanadyjczyk osiągnął przewagę na korcie. W pierwszym secie wrócił ze stanu 2:4 i wygrał po tie breaku. Z kolei w drugiej partii błyskawicznie wysunął się na 4:0 i mógł zwyciężyć do zera, ale nasz tenisista z trudem dwukrotnie utrzymał podanie.
Po 91 minutach Schnur wygrał 7:6(3), 6:2. Kanadyjczyk posłał 11 asów i trzykrotnie przełamał serwis Polaka. W nagrodę powalczy w czwartek o ćwierćfinał z Amerykaninem Christianem Harrisonem (ATP 217). Przysiężny miał sześć asów i aż siedem podwójnych błędów. Brakowało mu pewności, co jest normalne dla zawodników, którzy nie grają regularnie w tenisa i wracają do rywalizacji po kontuzji lub dłuższej przerwie.
Challenger Banque Nationale de Drummondville, Drummondville (Kanada)
ATP Challenger Tour, kort twardy w hali, pula nagród 75 tys. dolarów
środa, 14 marca
I runda gry pojedynczej:
Brayden Schnur (Kanada, 8) - Michał Przysiężny (Polska) 7:6(3), 6:2
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #16: Bayern to nie jest klub Lewandowskiego
Oprócz serwisu nie zostało juz nic.
Ciemne chmury nad Michałem.