Stan Wawrinka w połowie stycznia wrócił do tenisa po półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją i operacją kolana. Pod koniec lutego przerwał jednak występy. Ponownie w rozgrywkach miał pojawić się w połowie kwietnia, wraz z rozpoczęciem sezonu gry na kortach ziemnych. Lecz to nie nastąpiło. Najpierw wycofał się z turnieju w Monte Carlo, a następnie ze startującej w niedzielę imprezy w Madrycie.
- Z występu w Madrycie zrezygnowałem jedynie z powodu ostrożności - wyjaśniał Wawrinka na konferencji prasowej w Gstaad. - Z powodu urazu łydki przez dziesięć dni nie mogłem trenować i nie chciałem ryzykować.
Szwajcar poinformował, że już czuje się w pełni gotowy i wystąpi w rozpoczynającym się 13 maja turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Rzymie. - Moim celem jest powrót na mój najwyższy poziom. Uważam, że w dłuższej perspektywie mogę to zrobić. W tej chwili jestem w stanie trenować na 100 proc., a z moim kolanem wszystko jest w porządku - mówił.
Wawrinka w ostatnich dniach trenował pod okiem Magnusa Normana, z którym współpracował w latach 2013-17. Dla lozańczyka był to najlepszy okres w karierze, zwieńczony trzema wielkoszlemowymi tytułami (Australian Open 2014, Roland Garros 2015 i US Open 2016).- Odbywam cykl przygotowawczy z Magnusem. Od początku tygodnia trenujemy w Nyonie i będziemy to także robić w przyszłym tygodniu. Po tych dwóch tygodniach będziemy myśleć o przyszłości - powiedział Helwet.
Po turnieju w Rzymie Wawrinka, aktualnie 25. tenisista świata, ma zamiar zagrać w Genewie. Następnym punktem jego kalendarza jest wielkoszlemowy Roland Garros. Ale zastrzegł, że te plany mogą ulec zmianie. - Moja kontuzja zmieniła wszystko. Nie chce robić żadnych długoterminowych planów, ale mój plan startów z pewnością będzie się różnił od tych z ubiegłych lat - dodał.
ZOBACZ WIDEO Jarosław Niezgoda: Reprezentacja? Na nic nie liczę