WTA Madryt: Mauresmo w ćwierćfinale

Amelie Mauresmo pokonała Jelenę Dementiewą (nr 3) i awansowała do ćwierćfinału turnieju Mutua Madrilena Madrid Open rozgrywanego na kortach ziemnych w Madrycie (z pulą nagród 4,5 mln dolarów). W środę z turniejem pożegnały się także rodaczki Dementiewej: Swietłana Kuzniecowa (nr 6) i Nadia Pietrowa (nr 8), a do trzeciej rundy awansowała Dinara Safina (nr 1).

W tym artykule dowiesz się o:

W pierwszym secie meczu z Jelenę Dementiewą (nr 3) Amelie Mauresmo (21 WTA) nie istniała na korcie. Francuzka była bardzo ospała, grała bez charakterystycznego dla siebie zęba, zupełnie nie funkcjonował jej firmowy bekhend. W całym secie grająca mocno i pewnie Dementiewa wykorzystała trzy z czterech break pointów, Mauresmo zaś nie stworzyła sobie ani jednej okazji na przełamanie serwisu Rosjanki.

Tak naprawdę poważna gra zaczęła się od drugiego seta, a jeszcze bardziej uściślając od jego połowy. Kończący bekhend w czwartym gemie dał Dementiewej break pointa na 3:1. Amelie obroniła się asem, a po chwili zakończyła gema pięknym wolejem forhendowym.

Szóstego gema była liderka światowego rankingu również wygrała po grze na przewagi. Bekhend po linii dał jej przewagę, a kombinacja kros forhendowy + forhend wzdłuż linii pozwoliła jej obronić się jeszcze raz przed przegraniem podania. Tym razem jednak nie musiała bronić break pointów.

Amelie grała coraz pewniej, coraz lepiej wyglądały jej bekhendy i była coraz bardziej skuteczna przy siatce, a co najważniejsze zdołała opanować nerwy. Potwierdzeniem tej dobrej gry było przełamanie Rosjanki w siódmym gemie. Następnie Francuzka wygrała własne podanie "na sucho" i prowadziła 5:3. W dziewiątym gemie Dementiewa obroniła dwie piłki setowe i mogła jeszcze mieć nadzieję na odwrócenie losów tej partii. Szybko pozbawiła ją złudzeń Amelie, która w 10. gemie od stanu 15-30 zdobyła trzy punkty z rzędu kończąc seta wygrywającym serwisem.

Trzeci set stał na niesłychanie wysokim poziomie. Obie zawodniczki miały mnóstwo efektownie kończonych piłek zarówno z głębi kortu, jak i przy siatce. Gra była bardzo szybka i płynna. Pierwsze cztery gemy przebiegły zgodnie z regułą własnego podania.

Fantastycznie rozegrany piąty gem przyniósł Mauresmo przełamanie. Przy stanie 15-15 miała miejsce wymiana, którą można określić krótko: klasa światowa. Tenisistki zagrywały coraz mocniejsze piłki, po chwilowej zmianie rytmu gry Amelie momentalnie przyspieszyła bekhendem wzdłuż linii wyrzucając rywalkę poza kort, a następnie popisała się kończącym forhendem. Przy drugim break poincie dla Amelie zawodniczki jeszcze raz rozgrzały do czerwoności kibiców. Z wymiany złożonej z głębokich krosów i uderzeń blisko linii zwycięsko wyszła Francuzka, po tym jak forhend po zagraniu Dementiewej wylądował w siatce.

W szóstym gemie przy stanie 30-40 Mauresmo obroniła break pointa wygrywającym serwisem. Dwa kolejne znakomite podania pozwoliły jej podwyższyć prowadzenie na 4:2. Siódmego gema Francuzka rozpoczęła od efektownego krótkiego krosa forhendowego. Gema tego w złym stylu przegrała Dementiewa, która popełniła trzy kolejne błędy, w tym jeden podwójny i nie zdobyła nawet jednego punktu.

Po znakomitym krosie bekhendowym Rosjanka prowadziła 30-15 w 10. gemie. Serwująca Amelie zdobyła jednak trzy kapitalne punkty grając jak za swoich najlepszych lat. Najpierw wyrównała na 30-30 asem serwisowym. Firmowy jednoręczny bekhend wzdłuż linii dał Francuzce pierwszą piłkę meczową. A akcja serwis i wolej zapewniła jej zwycięstwo i awans do ćwierćfinału.

Ten stojący na bardzo wysokim poziomie mecz (od połowy drugiego seta) trwał dwie godziny bez jednej minuty. Mauresmo długimi momentami grał tak znakomicie, jak w 2006 roku, gdy zdobywała dwa wielkoszlemowe tytuły.

Konfrontacje Mauresmo z Dementiewą można zaliczyć do klasyków współczesnego tenisa. Było to już ich 16 spotkanie, a Francuzka odniosła 10 zwycięstwo. W tym sezonie spotkały się one ze sobą po raz drugi. W lutym grały w finale w Paryżu i tam również w trzech setach zwyciężyła Mauresmo. Dla Francuzki oznaczało to zdobycie 25. tytułu, ale pierwszego od ponad dwóch lat.

Była liderka światowego rankingu w 2007 roku przeszła operację wycięcia wyrostka robaczkowego, a następnie zmagała się jeszcze z kontuzją przywodziciela. Po powrocie nie potrafiła odzyskać dawnego blasku aż do turnieju rozgrywanego w hali Pierre de Coubertina, w którym oprócz Dementiewej pokonała Agnieszkę Radwańską i Jelenę Jankovic. Dementiewa ten sezon rozpoczęła od wygrania turniejów w Auckland i Sydney oraz półfinału Australian Open. W sumie ma na swoim koncie 13 tytułów. W 2004 roku osiągnęła swój jedyny wielkoszlemowy finał (US Open), a w ubiegłym sezonie zdobyła złoty medal igrzysk olimpijskich w Pekinie.

Spore problemy z niewygodną dla siebie Na Li (28 WTA) miała Dinara Safina (nr 1), dla której był to pierwszy mecz w Madrycie (Rosjanka miała w pierwszej rundzie wolny los). Pierwszego seta Safina wygrała 6:3 wykorzystując jedynego break pointa, jakiego miała.

W drugim secie przełamanie goniło przełamanie. Chinka objęła prowadzenie 4:2, ale następnie cztery gemy z rzędu wygrała Rosjanka i przy stanie 5:4 serwowała by wygrać mecz. Nieustępliwa Na Li zaliczyła trzeciego breaka w secie i po utrzymaniu własnego podania prowadziła 6:5. Safina również wygrała własnego gema serwisowego i o losach seta rozstrzygnął tie-break. Był to także gem decydujący dla losów całego spotkania. Safina wygrała go 7-2 i zapewniła sobie awans do trzeciej rundy.

Co ciekawe bilans dotychczasowych spotkań obu zawodniczek był korzystniejszy dla Li (2-1). Safina pokonała Chinkę w półfinale ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w dwóch ciężkich setach.

27-letnia Na Li w 2006 roku grała w ćwierćfinale Wimbledonu i znalazła się tuż poza czołową 20 rankingu WTA. Chinka swoje jedyne tytuły zdobyła w Kantonie (2004) i Gold Coast (2008). W ostatnich dwóch sezonach leczyła ona dwie poważne kontuzje. W 2007 roku pauzowała przez wiele miesięcy z powodu problemów z prawym żebrem, a w 2008 roku nie wytrzymało jej prawe kolano i przeszła operację. Po powrocie na kort podczas ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Pekinie Chinka zajęła czwarte miejsce.

Dinara Safina, która ubiegły sezon rozpoczęła katastrofalnie (m.in. porażka w pierwszej rundzie Australian Open), od maja przeszła niesamowitą metamorfozę. Rosjanka w ciągu pół roku zdobyła cztery tytuły oraz srebrny medal igrzysk olimpijskich w Pekinie, a także zagrała w finale French Open. Sezon 2009 rozpoczęła od finału Australian Open, a ostatnio wygrała turniej w Rzymie w półfinale pokonując po epickim boju Venus Williams. W nagrodę za rok znakomitej gry Dinara 20 kwietnia 2009 roku została liderką światowego rankingu.

Wiera Duszewina (67 WTA) i Francesca Schiavone (45 WTA) wiedząc, jaka otworzyła się przed nimi szansa po odpadnięciu Sereny Williams wyszły na kort mocno stremowane. Obie grały bardzo asekuracyjnie i dlatego wiele w tym meczu było długich, toczonych w jednostajnym tempie wymian. Do wygrania pierwszego seta rosyjskiej kwalifikantce wystarczyło jedno przełamanie.

Dla odmiany w drugim secie zawodniczki zafundowały kibicom festiwal przełamań. Połowa z 10 rozegranych gemów kończyła się szczęśliwie dla zawodniczki odbierającej, o jednego breaka więcej zaliczyła Schiavone i wygrała tę partię 6:4.

W decydującym secie Duszewina objęła prowadzenie 2:0 i miała dwa break pointy na podwójne przełamanie, ale ich nie wykorzystała. W piątym gemie jednak zdołała odebrać Schiavone serwis i podwyższyła prowadzenie na 4:1. Włoszka jednak natychmiast zaliczyła przełamanie powrotne i wydawało się, że jej doświadczenie w końcówce weźmie górę. Tymczasem to Rosjanka lepiej wytrzymała napięcia, zdobyła dwa gemy z rzędu i wygrała całe spotkanie 6:3, 4:6, 6:2 po dwóch godzinach i 23 minutach walki.

Francesca Schiavone, 11 tenisistka świata w 2006 roku, swój jedyny tytuł zdobyła w Bad Gastein w 2007 roku. Doświadczona Włoszka grała w ćwierćfinałach French Open (2001) i US Open (2003). W 2006 roku z reprezentacją Włoch zdobyła Puchar Federacji.

22-letnia Wiera Duszewina w 2005 roku była bliska awansu do czołowej 30 rankingu WTA. Osiągnęła wtedy czwartą rundę Australian Open, finał w Eastbourne, półfinał w Sztokholmie oraz ćwierćfinały w Strasbourgu i Seulu. W kolejnych sezonach jej talent się jednak nie rozwinął. Nigdy później nie była tak wysoko notowana i nigdy nie dotarła do czwartej rundy Wielkiego Szlema. Jej osiągnięcia od 2006 roku to dwa finały, jeden półfinał i cztery ćwierćfinały. Do 1/4 finału awansowała w tym roku w Pattai.

Niesłychanie zacięty bój stoczyły Nadia Pietrowa (nr 8) i Patty Schnyder (20 WTA). Po 2,5-godzinnym maratonie Szwajcarka zwyciężyła 6:4, 6:7 (2-7), 7:6 (7-5).

Z turnieju w Madrycie odpadły już siostry Serena i Venus Williams, Agnieszka Radwańska, Alize Cornet oraz kilka innych zawodniczek z czołowej 20. Faworytki sypią się przed French Open, ale ten problem jak na razie nie dotyczy rewelacji pierwszej części sezonu Wiktorii Azarenki (nr 7). 19-letnia Białorusinka, która w tym sezonie zdobyła swoje pierwsze tytuły, w ciągu 72 minut pokonała Shuai Peng (32 WTA) 6:4, 6:1. W całym spotkaniu Azarenka sześć razy przełamała zawodniczkę z Chin, sam zaś dała odebrać sobie serwis dwa razy.

23-letnia Shuai Peng do swoich największych osiągnięć może zaliczyć trzy finały, z których dwa zaliczyła w ubiegłym sezonie (Forest Hills, Kanton). Najlepszy wynik w tym sezonie zanotowała w Pattai, gdzie doszła do ćwierćfinału.

Wiktoria Azarenka dzięki triumfom w Brisbane, Memphis i Miami awansowała na ósme miejsce w rankingu WTA (6 kwiecień). Sezon rozpoczęła od czwartej rundy Australian Open powtarzając swoje najlepsze wielkoszlemowe osiągnięcia z US Open 2007 i French Open 2008. Białorusinka na siedem rozegranych w tym sezonie turniejów, tylko z dwóch odpadła wcześniej niż w półfinale. Na początku maja dostała zadyszki w Stuttgarcie, gdzie w drugiej rundzie wyeliminowała ją Argentynka Gisela Dulko.

W fatalnym stylu z Mutua Madrilena Madrid Open pożegnała się Swietłana Kuzniecowa (nr 6), która ostatnio wygrała turniej w Stuttgarcie, a w minionym tygodniu grała w finale w Rzymie. Rosjanka w Madrycie już w swoim pierwszym meczu (w pierwszej rundzie miała wolny los) przegrała z Ukrainką Aloną Bondarenko (46 WTA). W ciągu zaledwie 62 minut Kuzniecowa dała się przełamać rywalce aż pięć razy.

Mutua Madrilena Madrid Open, Madryt (Hiszpania)

WTA Premier Mandatory, pula nagród 4,5 mln dolarów

środa, 13 maja

wyniki

3. runda gry pojedynczej:

Amelie Mauresmo (Francja) - Jelena Dementiewa (Rosja, 3) 1:6, 6:4, 6:2

Patty Schnyder (Szwajcaria) - Nadia Pietrowa (Rosja, 8) 6:4, 6:7 (2-7), 7:6 (7-5)

Wiera Duszewina (Rosja, Q) - Francesca Schiavone (Włochy) 6:3, 4:6, 6:2

2. runda gry pojedynczej:

Dinara Safina (Rosja, 1) - Na Li (Chiny) 6:3, 7:6 (7-2)

Alona Bondarenko (Ukraina) - Swietłana Kuzniecowa (Rosja, 6) 6:3, 6:2

Wiktoria Azarenka (Białoruś, 7) - Shuai Peng (Chiny) 6:4, 6:1

2. runda gry podwójnej:

Chuang/Mirza (Tajwan/Indie) - Medina Garrigues/Ruano Pascual (Hiszpania, 2) 7:6 (7-4), 4:6, 10:7

Stosur/Stubbs (Australia, 4) - King/Niculescu (USA/Rumunia) 6:0, 6:2

Hantuchova/Sugiyama (Słowacja/Japonia, 7) - A.Bondarenko/K.Bondarenko (Ukraina) 0:6, 6:2, 10:1

Komentarze (0)