Po powrocie do rywalizacji w Eastbourne Agnieszka Radwańska zapowiedziała, że będzie uważnie układać plany startowe. I po Wimbledonie zamierza dotrzymać słowa. Krakowianka nie zgłosiła się ani do zawodów WTA Premier rozgrywanych w San Jose (30 lipca - 5 sierpnia), ani do imprezy WTA Premier 5 w Montrealu (6-12 sierpnia).
To efekt ostatnich problemów zdrowotnych Polki, przez które straciła już ponad rok rywalizacji na wysokim poziomie. - Z pewnością już wiem, że nie mogę dodawać większej liczby turniejów do mojego kalendarza, czy grać więcej tylko dlatego, że wcześniej coś opuściłam. To tak nie działa. Na tym etapie kariery naprawdę muszę uważnie myśleć o moich planach startowych i o tym, by czuć się dobrze pod względem fizycznym i mentalnym - mówiła kilka dni temu nasza reprezentantka.
Gdy Radwańska była młodsza i w pełni sił, to grała po 3-4 turnieje w ramach tzw. US Open Series (od zeszłego roku tenisiści nie rywalizują już o dodatkowy milion dolarów, choć nazwa cyklu nadal funkcjonuje dla imprez rozgrywanych przed US Open). Zazwyczaj witała amerykańskie lato na obiektach Uniwersytetu Stanforda, a potem leciała do Kanady, Cincinnati i ewentualnie New Haven.
Teraz już wiadomo, że krakowianka nie zgłosiła się do zawodów w San Jose (dawniej Stanford) i w Montrealu (Rogers Cup). W Kanadzie występowała regularnie w latach 2009-2017 i sięgnęła po tytuł w 2014 roku. Polka nie wybiera się również do Waszyngtonu (Citi Open). Gdzie nasza tenisistka może zagrać przed US Open 2018? Pozostają jej do wyboru turnieje w Cincinnati (WTA Premier 5) i New Haven (WTA Premier), gdzie triumfowała w sezonie 2016.
Radwańska nie jest jedyną nieobecną na liście zgłoszeń do Rogers Cup 2018. Do Montrealu nie poleci w tym roku Serena Williams, chyba że organizatorzy przyznają Amerykance dziką kartę. Taką otrzymała już Białorusinka Wiktoria Azarenka.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Emocjonalne wystąpienie Błaszczykowskiego. "Miał łzy w oczach"