- Uważamy to za właściwe dla matek, które wracają do rywalizacji - powiedziała w rozmowie z "New York Times" Katrina Adams. - To wiadomość dla obecnych i przyszłych tenisistek. Dla nas w porządku jest, że każda zawodniczka może zostać matką, a potem wrócić na kort i dalej wykonywać swoją pracę - powiedziała prezes Amerykańskiej Federacji Tenisowej.
Władze USTA zabrały głos w tej sprawie jeszcze przed podjęciem decyzji przez organizatorów Wimbledonu. W Londynie rozstawiona z 25. numerem została Serena Williams, która z powodu ciąży nie grała w tenisa przez ponad rok i znacznie spadła w klasyfikacji. Aby dostać się do turnieju wielkoszlemowego, Amerykanka skorzystała z "zamrożonego" rankingu (WTA 1). Na kortach Rolanda Garrosa nie gwarantowało to jej rozstawienia, ale w Wimbledonie postanowiono inaczej.
Adams ma świadomość, że decyzja organizatorów US Open może sprawić, że niektóre tenisistki mogą się poczuć pokrzywdzone. Tak było ze Słowaczką Dominiką Cibulkovą, która straciła 32. numer w Wimbledonie 2018, gdyż rozstawiono Serenę Williams. - Jako była tenisistka doskonale to rozumiem. Nie chciałabym być 32. zawodniczką świata, która ciężko pracowała przez cały rok, aby uzyskać taki ranking. Ale jesteśmy organizatorami turnieju Wielkiego Szlema i mamy prawo rozstawiać tenisistki zgodnie z tym, co uważamy za zasadne - wyznała prezes USTA.
Do US Open 2018 pozostało jeszcze trochę czasu, dlatego jest jeszcze możliwe, że młodsza z sióstr Williams osiągnie takie wyniki, które pozwolą jej wrócić do Top 30. Wówczas będzie już rozstawiona w Nowym Jorku na bazie rankingu.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Putin grzeje się w blasku MŚ, bójka maskotek i niesamowity wsad