- To dopiero początek - powiedziała Serena Williams, która potrzebowała czterech turniejów po narodzeniu dziecka, aby osiągnąć finał Wimbledonu i wrócić do Top 30 rankingu WTA. - Zrobiłam sobie wolne, aby potrenować i przygotować się do zawodów Wielkiego Szlema. Na pewno będę kontynuowała grę i ciężko pracowała nad jej doskonaleniem - wyznała, co robiła po zakończeniu zmagań na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu, gdzie wycofała się przed meczem IV rundy z Marią Szarapową.
Amerykanka przegrała w finale Wimbledonu 2018 z Niemką Andżeliką Kerber 3:6, 3:6. - Te dwa tygodnie były dla mnie ważne pod względem mentalnym. Wygrywałam mecze i walczyłam w każdym z nich. W każdym pojedynku robiłam wszytko, co mogłam. Przystąpiłam do rywalizacji i pokazałam, że jestem pretendentką do triumfów w Wielkim Szlemie - dodała 23-krotna mistrzyni wielkoszlemowa, która w poniedziałek awansowała na 28. miejsce w rankingu WTA.
Serena ma świadomość, że będzie potrzebowała jeszcze trochę czasu, aby wrócić do 100-procentowej formy po urodzeniu dziecka. Nie da się jednak ukryć, że Amerykanka jest coraz bliżej realizacji tego celu. - Czuję, że czynię kroki we właściwym kierunku. W Wimbledonie wykonałam naprawdę wielki krok, ale moja droga dopiero się zaczęła. Muszę dalej robić swoje - przyznała była liderka światowych list.
Młodsza z sióstr Williams nie wyrównała osiągnięcia Australijki Margaret Court pod względem liczby tytułów w Wielkim Szlemie, ale już na przełomie sierpnia i września będzie miała ku temu okazję podczas nowojorskiego US Open 2018.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Francuzi skorzystali z własnego doświadczenia. "Zagrali w sposób mądry i wyrachowany. Nie ma w tym nic złego"