Novak Djoković ma żal do mediów. Chodzi o Pepe Imaza

Getty Images / Matthew Stockman / Na zdjęciu: Novak Djoković
Getty Images / Matthew Stockman / Na zdjęciu: Novak Djoković

Novak Djoković znów odnosi wielkie sukcesy na światowych kortach i w Nowym Jorku celuje w 14. wielkoszlemowe trofeum w karierze. Serb cieszy się grą. Stara się także wyraźnie mówić o tym, co było przyczyną spadku jego formy.

W sierpniu 2017 Novak Djoković poinformował, że robi sobie przerwę od tenisa, aby wyleczyć uraz łokcia. 12 miesięcy później wygrał Wimbledon i sięgnął po tytuł w Cincinnati, zostając pierwszym singlistą, który triumfował we wszystkich imprezach rangi ATP World Tour Masters 1000. "Nole" nie boi się rozmawiać o przeszłości. W wywiadzie dla "Sportklubu" wyjaśnił parę medialnych nieścisłości, jakie ukazały się na jego temat.

Djoković ma sporo pretensji do dziennikarzy za szukanie sensacji i pisanie nieprawdy. - Gdy straciłem pozycję lidera rankingu ATP, ludzie zaczęli pisać o Pepe Imazie, diecie i wszystkim poza mną, jakby to była wina innych. Czytałem nawet, że żona nie pozwala mi jeść mięsa. Tę i podobne opinie pozostawiam bez słowa komentarza - wyznał 31-latek.

Serb największy żal ma do krajowych i hiszpańskich dziennikarzy, którzy w złym świetle przedstawili Pepe Imaza. Ten były tenisista, nazywany "guru", prowadzi w Marbelli swoją akademię, gdzie zajmuje się "leczeniem dusz". Djoković, a w szczególności jego brat Marko, zainteresowali się wyznawaną przed niego filozofią "miłość i pokój". Według światowych mediów to właśnie Imaz był winny rezygnacji Borisa Beckera z funkcji szkoleniowca-konsultanta. Sam Hiszpan odszedł ze sztabu Serba dopiero wiosną 2018 roku na polecenie Mariana Vajdy, który nie chciał, aby osoby trzecie ingerowały w treningi jego podopiecznego.

- Pepe zarabia na życie dzięki tenisowi. Mój brat pracuje w jego akademii już od trzech lat. Kiedyś mieli pod opieką 80 dzieci, ale teraz jest ich mniej ze względu na wizerunek Pepe. Ludzie przestali posyłać do niego swoje pociechy, ponieważ myśleli, że ma na nie zły wpływ, że jest to pewien rodzaj sekty - powiedział Djoković.

- Szanuję prawo wszystkich do własnej opinii, ale nie ma potrzeby, aby tworzyć nieprawdziwy obraz mnie i ludzi ze mną współpracujących. Wszystkie rzeczy napisane o Pepe sprawiły, że jego życie zamieniło się w piekło. Proszę media, aby uważały i słuchały mnie, a nie sugerowały się opinią różnych blogerów. Dziennikarze powinni wiedzieć, że są pewne konsekwencje tego, co piszą. Nigdy nie chodziło o Pepe czy kogoś innego, ale zawsze chodziło o mnie - dodał Serb, który w czwartek powalczy o III rundę US Open 2018.

ZOBACZ WIDEO: K2 zimą? To powinien być mały zespół, a nie duża wyprawa

Źródło artykułu: