Nie będzie słowacko-czeskiej wojny - opinie zawodniczek po trzecim dniu Warsaw Open 2009

Polscy kibice nie zobaczą już naszych tenisistek na kortach Legii. W trzecim dniu turnieju Warsaw Open odpadły wszystkie i teraz pakują walizki, by odlecieć do Paryża. Na szczęście zostają i, co ważne, grają coraz lepiej, dwie najpiękniejsze zawodniczki turnieju - Maria Szarapowa i Daniela Hantuchova. Tylko ich pojedynek finałowy możne jeszcze przyciągnąć na trybuny kortu przy ulicy Myśliwieckiej tłumy. Na razie świecą one pustkami.

Nie spełnią się marzenia polskich kibiców. Ani Marta Domachowska, ani Urszula Radwańska,, nie zagrają w finale Warsaw Open. Ba, nie zagrają nawet w ćwierćfinale tego turnieju. Obie Polki przegrały bowiem w drugiej rundzie warszawskich zawodów i teraz pakują walizki, by w odlecieć do Paryża.

Na kortach Legii obie nasze tenisistki rozpoczęły z ogromnym animuszem, ale im dłużej trwały mecze, tym gorzej im szło. Marta, jak sama twierdzi, pogrzebała swoje szanse w siódmym gemie pierwszego seta. Nie wykorzystała okazji do przełamania serwisu Ukrainki Alony Bondarenko i przegrała pojedynek 3:6, 1:6. Ula wygrała trzy pierwsze gemy meczu z Danielą Hantuchovą, ale później na korcie niepodzielnie panowała Słowaczka. Wynik? Przegrana młodszej z sióstr Radwańskich 3:6, 1:6. Na domiar złego w ostatnim środowym meczu na korcie centralnym zawiódł także nasz „eksportowy” debel Klaudia Jans, Alicja Rosolska.

Nie wszyscy w Warszawie byli jednak w złych humorach. Uśmiechnięta i rozluźniona schodziła z kortu, Maria Szarapowa, która szybciutko odesłała do szatni Białorusinkę Darię Kustową. Cieszyła się także pogromczyni Urszulu Radwańskiej, Daniela Hantuchova. Czyżby zanosiło się na finałowy bój Szarapowej z Hantuchovą? Byłby to pojedynek "dwóch piękności", który na pewno przyciągnąłby na korty Legii wielu fanów. Nie tylko tenisa. Na razie jednak, mimo niezbyt drogich biletów, korty przy ulicy Myśliwieckiej święcą pustkami.

A jak swoje środowe występy oceniły zawodniczki?

Marta Domachowska: Początek miałam całkiem doby, a o wyniku meczu zadecydował moim zdaniem, siódmy gem. Gdybym go wygrała, a miałam kilka szans, to mecz potoczyłby się zupełnie inaczej. Nie przełamałam Bondarenko, potem uciekła jeszcze koncentracja i tej klasy rywalka natychmiast to wykorzystała. W drugim secie zupełnie nie mogłam sobie poradzić z jej serwisem. Nie był wcale silny, bity bez rotacji, ale nie wiedziałam co z tym zrobić. Jak się to skończyło wszyscy widzieli. Moja rywalka jest w bardzo dobrej formie, a ja rozegrałam trochę za mało spotkań i stąd takie falowanie mojej gry. Do Paryża wylatuję w piątek. W turnieju deblowym będę grała z Austriaczką Tamirą Paszek. W ostatniej chwili znalazłam się tez w turnieju głównym singla, ponieważ wycofała się zawodniczka z Tajwanu.

Urszula Radwańska: To nie był mój dzień. Zresztą w ogóle mączka nie jest moją ulubiona nawierzchnią. Co innego trawa, tam czuję się zdecydowanie lepiej. Dzisiaj Hantuchova grała naprawdę dobrze. Przegrała co prawda trzy pierwsze gemy, ale potem weszła w uderzenia, a ja nie mogłam w ogóle znaleźć na jej grę odpowiedzi. Po prostu nie mogłam nic zrobić. Chociaż próbowałam (uśmiech). Rady Agnieszki? Przy takiej grze rywalki, niewiele mi pomogły. Aga, radziła mi zmieniać tempo gry i więcej atakować. Udawało się to tylko krótkimi momentami, a w drugim secie byłam już tak sfrustrowana, że chwilami marzyłam, by mecz już się skończył. W czwartek wyjeżdżamy do Paryża, będzie jeszcze kilka treningów więc mam nadzieję, że forma jeszcze pójdzie w górę. Chociaż i tak jest lepsza niż w Gdańsku, na Pucharze Federacji (śmiech). Na co liczę we Francji? Dużo będzie zależało od losowania, ale chciałabym dojść do trzeciej rundy. Zobaczymy…

Maria Szarapowa: Dzisiejszy mecz był już dużo lepszy niż pierwszy i mam nadzieję, że w kolejnym pójdzie mi jeszcze lepiej. Zagram z Aloną Bondarenko, a to naprawdę bardzo dobra zawodniczka, z którą już kilka razy się spotykałam. Doskonale gra w defensywie, ale jak chce to potrafi również przyspieszyć. Cieszę się, że w ćwierćfinale znowu zagramy. Nie myślę jednak o finale turnieju, skupiam się na najbliższym spotkaniu i naprawdę nigdzie nie muszę się spieszyć. Im częściej będę grała, tym lepiej, bo po tak długiej przerwie najbardziej potrzeba mi właśnie trudnych spotkań. A że moje ramie też jest w coraz lepszym stanie, to naprawdę jestem zadowolona. Plastry? To nie opatrunek, a zabezpieczenie i jeszcze jakiś czas będę musiała oklejać nimi bark.

Jeśli chodzi o turniej, to uważam, że wszystko jest w porządku i nie różni się on specjalnie od innych europejskich zawodów, tej wielkości. Może nawierzchnia jest trochę za wolna i potrzebuje dwóch, trzech uderzeń więcej do zdobycia punktu, ale nie narzekam

Daniela Hantuchova: Dzisiejszy mecz, był na pewno lepszy od tego w pierwszej rundzie. Znowu jednak musiało upłynąć trochę czasu zanim złapałam mój rytm gry. Urszula Radwańska nie jest łatwa przeciwniczką. Widać, że ma trochę mniej doświadczenia niż Agnieszka, ale tak samo jak ona gra bardzo ciekawy tenis. Nie wiem, czy moje zwycięstwa to efekt pracy z trenerem Larrim Passosem. Zatrudniłam go by pomógł mi poprawić grę na kortach ziemnych, bo jak grac na trawie wiem już bardzo dobrze. Może to są pierwsze efekty? Czuję, że moja forma rośnie, ale nie myślę jeszcze o finale z Marią Szarapową. Koncentruję się na najbliższym spotkaniu. Ćwierćfinałowego meczu z Klarą Zakopalovą nie traktuję jak czesko-słowackiej, tenisowej wojny. Wyjdę na kort, by - jak zawsze - dać z siebie wszystko. Nie zamierzam przed Roland Garros, niczego "odpuszczać", bo skoro już tu przyjechałam, to po to aby grać jak najlepiej i jak najdłużej (śmiech).

Komentarze (0)