Karolina Pliskova (WTA 8) w drodze do ćwierćfinału US Open 2018 nie straciła seta. Odprawiła Kazaszkę Zarinę Dijas, Rumunkę Anę Bogdan, Amerykankę Sofię Kenin i Australijkę Ashleigh Barty. Kaia Kanepi jako jedyna urwała partię Serenie Williams (WTA 26). Poza tym była liderka rankingu łatwo poradziła sobie z Magdą Linette, Niemką Cariną Witthöft i swoją siostrą Venus Williams. W 2016 roku Pliskova wyeliminowała Serenę w półfinale nowojorskiej imprezy i osiągnęła pierwszy wielkoszlemowy finał.
Wcześniej Czeszka nie miała na swoim koncie ani jednego wielkoszlemowego ćwierćfinału. Do US Open 2016 Pliskova przystąpiła jako 11. rakieta globu i w drodze do finału odprawiła obie siostry Williams. Przegrała dopiero z Andżeliką Kerber, ale po zaciętej batalii. Od tamtego czasu sporo się zmieniło. Czeszka osiągnęła półfinał Rolanda Garrosa 2017, a w lipcu ubiegłego roku została liderką rankingu. Serena z kolei po triumfie w Australian Open 2017 (23. wielkoszlemowy tytuł, wyprzedziła na liście wszech czasów Steffi Graf) zniknęła z zawodowych kortów. Wyszła za mąż i urodziła córkę Alexię Olympię. US Open 2018 to dla Amerykanki siódmy start po przerwie macierzyńskiej. Najlepiej spisała się w Wimbledonie, w którym doszła do finału.
Motywacja Pliskovej jest na bardzo wysokim poziomie. - Gram taki tenis, że jestem w stanie pokonać Serenę. Wiem, że jej poziom jest świetny, ale mój również. Mam dobry serwis, więc dysponuję odpowiednią bronią. Więc na pewno jest dla mnie szansa - stwierdziła Czeszka.
Williams po meczu z Kanepi nie szczędziła pochwał finalistce US Open 2016. Wróciła do ich meczu sprzed dwóch lat. - Wyszła na kort bardzo silna i pokazała się z dobrej strony. Od tamtego czasu mocną ją obserwuję. Dużo z tamtego meczu wyciągnęłam i myślę, że teraz jesteśmy na różnych pozycjach. Zapowiada się interesujące spotkanie. Karolina ma mocny serwis i naprawdę dobry forhend. Tak naprawdę w jej tenisie nie ma zbyt wielu złych rzeczy. Byłam numerem jeden i z jakiegoś powodu tak się stało. W jej grze jest wiele mocnych stron - mówiła Amerykanka.
ZOBACZ WIDEO Największy sukces 17-letniej Igi Świątek. "Czułam się już gotowa"
Pliskova w swoim dorobku ma 10 singlowych tytułów w głównym cyklu. Jeden wywalczyła w tym roku w Stuttgarcie. Czeszka bardzo długo osiągała słabe wyniki w wielkoszlemowych turniejach. W pierwszych 17 startach nie doszła dalej niż do III rundy. Przełamała się w US Open 2016 i od razu doszła do finału. Później dwa razy dotarła do ćwierćfinału Australian Open, do półfinału Rolanda Garrosa 2017, a w Nowym Jorku w ubiegłym roku po raz drugi awansowała do 1/4 finału.
W siedmiu z ostatnich dziewięciu wielkoszlemowych turniejów Pliskova dotarła co najmniej do IV rundy. - Teraz wydaje się to takie łatwe - zażartowała. - Wszystko jest kwestią doświadczenia. Czuję się znacznie pewniej, mimo że presja wciąż istnieje. Po prostu dużo lepiej sobie radzę z takimi sytuacjami. Wiem, jak to jest być w finale czy drugim tygodniu wielkoszlemowych turniejów. Dzięki temu mam pewność, że mogę to powtórzyć - stwierdziła Czeszka.
Pliskova niedawno zakończyła współpracę z Tomasem Krupą i aktualnie prowadzona jest przez dwie dawne gwiazdy kobiecego tenisa, Australijkę Rennae Stubbs i Hiszpankę Conchitę Martinez. - Obie próbuję wnieść coś innego. Rennae była świetną deblistką, więc chce, abym częściej chodziła do siatki. Conchita wygrała Wimbledon i znakomicie prezentowała się z linii końcowej. Staramy się nad wszystkim pracować, ale najważniejsza jest moja gra i obie nie chcą jej za mocno zmieniać. Chcą abym była agresywna i obie są pozytywnie nastawione. Nasza praca działa bardzo dobrze - powiedziała Pliskova.
Czeszka po raz pierwszy od stycznia (Australian Open) wygrała trzy mecze z rzędu bez straty seta. W Nowym Jorku spisała się jeszcze lepiej, bo takich zwycięstw odniosła już cztery. W Melbourne w IV rundzie stoczyła trzysetowy bój z Barborą Strycovą, a następnie w ćwierćfinale uległa Simonie Halep.
O godz. 1:00 w nocy czasu polskiego Pliskova i Williams wyjdą na Arthur Ashe Stadium. W sesji nocnej na największym korcie świata dojdzie do zderzenia piekielnie mocnych serwisów i potężnych uderzeń. Długich wymian nie należy się w takim spotkaniu spodziewać. Za Amerykanką przemawia bilans ćwierćfinałów w Nowym Jorku (11-3). Jako jedyne w tej fazie pokonały ją Lindsay Davenport (2000), Jennifer Capriati (2004) i Justine Henin (2007).
Pliskova wierzy, że powtórka sprzed dwóch lat jest możliwa. - Czuję się teraz świetnie. W 2016 roku było trochę inaczej. Wtedy byłam czarnym koniem. Nikt nie oczekiwał, że zajdę tak daleko. Po prostu wyszłam na kort i wygrałam. Nie chodziło mi o to, aby tylko cieszyć się grą i zdobyć przeciwko niej kilka gemów. Wiem, że była wtedy najlepsza, ale chciałam odnieść zwycięstwo. Dlatego mi się udało, bo wierzyłam, że mam szansę - powiedziała Pliskova, która we wtorek wystąpi w szóstym wielkoszlemowym ćwierćfinale, trzecim w Nowym Jorku.