W IV rundzie US Open Kei Nishikori pokonał 6:3, 6:2, 7:5 Philippa Kohlschreibera. - Dla mnie to był świetny mecz. Uważam, że on grał dobrze, ale ja jeszcze lepiej. Zaprezentowałem się tak, jak chciałem. Byłem agresywny i wchodziłem w kort. W ostatnich gemach on wszedł na świetny poziom, dlatego cieszę się, że wygrałem w trzech setach - mówił po spotkaniu z Niemcem.
Wygrywając, Japończyk trzeci raz w karierze awansował do ćwierćfinału nowojorskiego turnieju. W tej fazie, w środę, zmierzy się z Marinem Ciliciem. Będzie to 15. mecz pomiędzy tymi tenisistami. Częściej, ośmiokrotnie, zwyciężał tenisista z Shimane, ale ich najważniejszy pojedynek, finał US Open 2014, wygrał Chorwat (6:3, 6:3, 6:3).
- Pamiętam, że przed meczem nie czułem nerwów, ale gdy tylko wyszedłem na kort, stałem się zdenerwowany. Nie miałem wówczas energii, by grać przez pięć setów. Na dobrą sprawę nie było mnie wtedy na korcie - wspominał wydarzenia sprzed czterech lat.
- Rywalizacja przeciw Marinowi zawsze jest dużym wyzwaniem, a dla mnie jest wyjątkowa, bo przypomina mi tamten finał. On jest świetnym tenisistą. Ma znakomity serwis i zwłaszcza w ostatnich latach gra bardzo agresywnie. Jesteśmy w podobnym wieku, razem dorastaliśmy i znamy się od czasów juniorskich - dodał 28-latek.
Pojedynek Cilicia z Nishikorim odbędzie się w środę. Zostanie rozegrany na Arthur Ashe Stadium jako drugi mecz dnia od godz. 18:00 czasu polskiego.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: przedziwna decyzja sędziego w meczu ligi szkockiej