Tego jeszcze nie było. W weekend w Warszawie pod jednym dachem spotkali się m.in. Zbigniew Boniek, Tomasz Hajto, Jerzy Dudek, Tomasz Kłos, Mariusz Czerkawski czy Sławomir Szmal. Tym razem jednak nie rywalizowali na boisku piłkarskim. Razem z grupą dziennikarzy wzięli udział w pierwszych mistrzostwach Polski w padlu. Dyscyplinie, która robi w naszym kraju coraz większą furorę.
Pomysłodawcą i organizatorem imprezy był Tomasz Smokowski, komentator Polsatu Sport, od lat wielki fan tenisa, a od pewnego czasu także nowej w naszym kraju dyscypliny. - Często spotykamy się w tej hali przy ulicy Jutrzenki by pograć w padla i po prostu wpadliśmy na pomysł, aby zorganizować taką małą imprezę - mówi nam znany dziennikarz.
Impreza nie okazała się taka mała. Do turnieju zgłosiły się 24 pary zawodników, chociaż chętnych było zdecydowanie więcej. - Zainteresowanie było takie, że trzeba będzie takie zawody organizować co najmniej dwa razy w roku. Impreza jeszcze trwa, ale już można odtrąbić sukces - dodaje Smokowski.
Rywalizowano jednocześnie na pięciu kortach i mimo że cały turniej miał charakter zabawy, nie było mowy o odpuszczaniu. Dziennikarz Canal Plus Żelisław Żyżyński walczył tak mocno, że z jego nosa polała się krew. Mimo podejrzenia jego złamania, nie zrezygnował z dalszej gry.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Piłka odbiła się od "kreta". Kapitan apeluje o cierpliwość
Wrażenie na kibicach robił Robert Podoliński, który stworzył trenerski duet z Leszkiem Ojrzyńskim. Techniczne, wyniesione z tenisa zagrania mogły się podobać. Podobnie jak gra Mariusza Czerkawskiego, występującego w parze z Jerzym Dudkiem. - A gram dzisiaj w padla po raz pierwszy! - zaskoczył nas były hokeista.
- Padel jest super dyscypliną, która może stać się bardzo popularna w Polsce. Przede wszystkim dlatego, że można w nią grać bez wielkiego przygotowania - rakieta jest krótka i łatwiejsza w opanowaniu, bandy pomagają, miękkie podłoże. Dla kogoś kto zaczyna w ogóle ze sportem, może być bardzo przyjazna. W tenisie można się szybko zniechęcić, tutaj nie, dość łatwo i szybko można złapać podstawy - przekonywał.
Jego zdanie podzielał Tomasz Kłos. Były obrońca reprezentacji Polski dosłownie zakochał się w padlu i jak mówią jego znajomi, czasami wręcz ciężko ściągnąć go z kortu po kilku godzinach gry. - Tak mnie pochłonął, że nie raz dwie-trzy godziny to dla mnie za mało. Zajawka jest straszna. Mamy już duże grono zawodników i nawet trzy razy w tygodniu jesteśmy w stanie się spotykać i bawić się. Każdego mocno to wciąga ponieważ bardzo szybko robi się postępy, co tylko motywuje do dalszej gry - wyznał ekspert TVP Sport.
- Jest wielka szansa żeby ten sport się rozwijał. Liczę, że chociażby w Warszawie powstanie więcej takich krytych kortów, co na pewno pomogłoby w promocji. Jestem przekonany, że wówczas zainteresowanie będzie zdecydowanie większe - dodał Kłos.
Świetnie na korcie czuł się również Tomasz Hajto, który wykazywał się dużą determinacją i nie odpuszczał żadnej piłki. Dlatego też jego i Tadeusza Tarasina zwycięskie spotkanie z parą Dudek/Czerkawski było jedną z ozdób turnieju, chociaż był to dopiero mecz grupowy. Zakończyło się po trzech setach.
- Oszukałbym, gdybym powiedział że gram w padla pierwszy raz w życiu. Mam to szczęście że taki kort został wybudowany 50 metrów od mojego domu, dzięki czemu mam już małe doświadczenie - zdradził nam z kolei Sławomir Szmal, były znakomity bramkarz reprezentacji Polski w piłkę ręczną, który był pod wrażeniem warszawskiej imprezy.
- Jestem zaskoczony przede wszystkim, że tyle osób aż tyle osób gra w padla, a także umiejętnościami zawodników, bo poziom jest bardzo wysoki. Czy ten sport będzie się rozwijał? Ja jestem najlepszym przykładem, że nawet ktoś, kto nie miał niemalże żadnego doświadczenia w tenisie, może wejść na kort do padla i się odnaleźć. Dlatego uważam że jest duża szansa żeby ten sport się u nas mocno rozwijał.
Największe zainteresowanie na korcie wzbudzał jednak prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, znany ze swojego zamiłowania do tej dyscypliny, które wyniósł z Włoch Boniek grał w parze z Hiszpanem Enrikiem Parerą (Escola Varsovia). Mimo 62 lat nie odstawał od młodszych rywali. Gdyby tak było, para nie osiągnęłaby tak dobrego wyniku.
Ostatecznie prezes PZPN dotarł do finału i dopiero tam przegrał. Nie pomógł nawet doping Inakiego Astiza i Carlitosa, dwóch hiszpańskich zawodników mistrza Polski, którzy dopingowali swojego rodaka. Ostatecznie najlepszą parą MP sportowców i dziennikarzy okazali się Bartosz Ignacik (Canal Plus) i Tomasz Sokołowski (były piłkarz Legii i reprezentacji Polski).
Oto i oni! Medaliści mistrzostw Polski dziennikarzy i sportowców i mała Aniela Ignacik, która była naszą sierotką w losowaniu par 1/8 i 1/4 finału i chyba jest córeczką tatusia,bo jego dała do łatwiejszej połówki,a mnie z mamą od razu wrzuciła na późniejszych finalistów.Życie.. pic.twitter.com/HsbW5h82KH
— Tomasz Smokowski (@TSmokowski) 17 listopada 2018
ale mi to sport. buahahaha
Co to jest padlo..?