Dominika Pawlik, WP SportoweFakty: Jak się czujesz, jeżeli chodzi o uraz? Nie obawiasz się, że jeszcze może pojawić się jakiś ból?
Kamil Majchrzak, polski tenisista: Wszystko miałem potwierdzone badaniami, że jest jak trzeba. Teraz pracujemy nad odbudowaniem się fizycznie i oczywiście będziemy przeciwdziałać, żeby w przyszłości nie przydarzyła się znów jakaś niefortunna kontuzja.
Na początku marca mówiłeś, że będziesz gotowy do gry w połowie kwietnia. Zastój turniejowy trwa. Czy dzięki temu zyskałeś, mając więcej czasu na przygotowanie się do powrotu?
Przede wszystkim czekałem aż będę miał zielone światło do treningów. W połowie kwietnia tak naprawdę jeszcze nie było 100 procent formy, treningi były bardzo delikatne. Tak naprawdę od połowy maja trenuję na pełnych obrotach, więc ten czas wykorzystuję na dobre przygotowanie tenisowe i fizyczne, żeby to wszystko skleić wspólną całość.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Georgina Rodriguez na snopie siana
Oficjalnie powrót planujesz w trakcie cyklu Lotos PZT Polish Tour. Masz zamrożony ranking, ale będziesz mógł już wrócić do gry we Wrocławiu, a później weźmiesz udział w mistrzostwach Polski w Bytomiu. Czego oczekujesz od tych występów?
Spokoju ducha i tak naprawdę wytrwałości. Początek po półrocznej przerwie na pewno będzie trudny, bo rywale będą już ograni, więc trzeba będzie być uważnym, ale celuję mimo wszystko w zwycięstwo.
Czas działał na twoją korzyść, bo jak sam wspomniałeś, miałeś możliwość lepiej się przygotować. Czy taki powrót po dłuższym czasie, kiedy nie rywalizowałeś na punkty, będzie czymś specjalnym?
To na pewno trudne zadanie, bo nie wiem jak się zaprezentuję. Cały czas buduję formę i trzeba będzie udźwignąć presję powrotu rywalizacji. Uważam jednak, że z meczu na mecz, z piłki na piłkę, będę przybliżał się do tego, co prezentowałem w zeszłym roku, a z czasem mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.
Odkąd otwarto obiekty, to do gry przygotowywałeś się wyłącznie z trenerem, czy też miałeś okazję potrenować z innymi zawodnikami?
Mieliśmy dwa razy konsultacje z Polskiego Związku Tenisowego w Łodzi, w których brałem udział, więc trenowałem z chłopakami. Ostatnio sparowałem dodatkowo z Jankiem Zielińskim, Kamilem Gajewskim i Danielem Michalskim, w związku z czym nie mogę narzekać, bo mierzyłem się z dobrymi zawodnikami.
Jak się odnajdujesz w sterylnych warunkach na kortach?
Rzeczywistość jest jaka jest. Bardziej cieszę się z faktu, że już wróciły turnieje, przynajmniej na razie w Polsce. Są zgody, by wracać do rywalizacji, więc tak naprawdę wrócić do tego czym się zajmujemy przez całe życie. Jeżeli chodzi o kwestie związane z bezpieczeństwem i z higieną, to po prostu trzeba je zaakceptować i przestrzegać, żeby wszystko było dobrze.
A co najbardziej doskwierało podczas pandemii?
Bolało mnie, że wszystko było pozamykane. Oczywiście, rozumiem, że trzeba było wprowadzić obostrzenia, ale zamknięcie w domu, zwłaszcza, że ja praktycznie od stycznia byłem uziemiony, było dla mnie już trochę męczące.
Odchodząc na koniec trochę od tenisa. Czy te pięć miesięcy w domu czymś cię zaskoczyło? Zwłaszcza, że mieszka teraz z tobą nowy psi lokator.
Tak, wraz z dziewczyną adoptowaliśmy psa ze schroniska i z tej decyzji jestem bardzo zadowolony. Nasz pies jest dobrym kompanem i nie sprawia żadnych problemów. Generalnie jest tak jak oczekiwaliśmy. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i rzeczywiście szybko stał się członkiem naszej rodziny. W tym trudnym okresie moi bliscy zatroszczyli się o mnie i trzymali mnie w ryzach, żebym nie popłynął z żadną ze stron: ani jeżeli chodzi o odżywianie, ani też w gorsze rzeczy. Naprawdę cieszę się, że wytrwali ze mną i z moimi humorami.
Rozmawiała i notowała Dominika Pawlik
Czytaj też:
Michał Pol: Novak Djoković w ogniu krytyki. Kto mu na to pozwolił?! [OPINIA]
Tenis. Iga Świątek wraca do rywalizacji. Zagra w pokazowym turnieju w Montreux