Od kilku tygodni Rafael Nadal dawał do zrozumienia, że może nie zagrać w międzynarodowych mistrzostwach USA. Hiszpan obawiał się rozprzestrzeniającego się po świecie koronawirusa, a po wznowieniu treningów ćwiczył na mączce. Dla 19-krotnego mistrza wielkoszlemowego priorytetem jest Roland Garros, który odbędzie się w Paryżu na przełomie września i października.
Nazwisko Nadala znalazło się na oficjalnej liście zgłoszeń do Western & Southern Open. Impreza ta została przeniesiona z Cincinnati do Nowego Jorku i ma być głównym sprawdzianem przed US Open. Teraz jednak już wiadomo, że Hiszpan nie wybiera się do USA.
"Po wielu przemyśleniach zdecydowałem się nie grać w tegorocznym US Open. Sytuacja na całym świecie jest bardzo skomplikowana, liczba przypadków COVID-19 rośnie, wygląda na to, że nadal nie mamy kontroli nad tą pandemią. Wiemy, że skrócony kalendarz tenisowy jest barbarzyński w tym roku po czterech miesiącach przerwy w grze. Rozumiem i dziękuję za wysiłek, jaki jest wkładany, aby nastąpił powrót" - czytamy w oświadczeniu Nadala w mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność
"Wyrazy szacunku dla USTA, organizatorów US Open i ATP za próbę zorganizowania zawodów dla graczy i fanów na całym świecie za pośrednictwem telewizji. To decyzja, której nigdy nie chciałem podjąć, ale tym razem poszedłem za głosem serca. Wolałbym teraz nie podróżować" - dodał pochodzący z Majorki tenisista.
Nadal to zeszłoroczny triumfator US Open. Wycofując się z turnieju, straci szansę na zrównanie się z Rogerem Federerem w liczbie wielkoszlemowych tytułów. Może sobie jednak na to pozwolić, ponieważ zgodnie z nowymi przepisami zachowa punkty za zwycięstwo w Nowym Jorku w sezonie 2019. Teraz może myśleć o dalszych przygotowaniach do Rolanda Garrosa 2020.
Czytaj także:
Turniej tenisowy w Madrycie poważnie zagrożony
Media: turniej ATP i WTA w Rzymie bez kibiców