Tenis. US Open: Iga Świątek wygrała dwudniowy bój z Sachią Vickery. Polka zmierzy się z Wiktorią Azarenką

Getty Images / Recep Sakar/Anadolu Agency / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Recep Sakar/Anadolu Agency / Na zdjęciu: Iga Świątek

Iga Świątek stoczyła zażarty dwudniowy bój z Sachią Vickery. Polka pokonała Amerykankę i w III rundzie wielkoszlemowego US Open 2020 zmierzy się z Wiktorią Azarenką.

Na otwarcie US Open 2020 Iga Świątek (WTA 53) pokonała 6:3, 6:3 Rosjankę Weronikę Kudermetową. W czwartek i piątek jej przeciwniczką była występująca dzięki dzikiej karcie Sachia Vickery (WTA 160), której warszawianka uległa w zeszłym roku w kwalifikacjach w Miami. Amerykanka we wcześniejszych 10 wielkoszlemowych startach nigdy nie doszła dalej niż do II rundy.

Świątek zwyciężyła Vickery 6:7(5), 6:3, 6:4 po dwudniowym boju i po raz pierwszy awansowała do III rundy w Nowym Jorku. Kolejną rywalką Polki będzie w sobotę Wiktoria Azarenka. Białorusinka w 2012 i 2013 roku triumfowała w Australian Open. W tych samych latach grała w finale US Open.

Świątek miała wolne wejście w mecz. Wpakowała trzy forhendy w siatkę i oddała podanie w pierwszym gemie. Następnie doszło do zażartej walki na przewagi (26 punktów). Po wykorzystaniu siódmego break pointa kończącym forhendem Polka wyrównała na 1:1. Warszawiance szło jak po grudzie. Miała problemy z kończeniem wymian, bo biegająca jak natchniona Vickery przebijała mnóstwo piłek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski o twarzy dziecka. Film podbija sieć

Polka spieszyła się i nie potrafiła odnaleźć swojego rytmu. W jej uderzeniach brakowało kontroli i mnóstwo psuła. W siódmym gemie oddała podanie robiąc podwójny błąd i pakując forhend w siatkę. Polka odgryzła się po chwili, gdy zamiast szarpaniny ze spokojem posłała serię efektownych piłek. Forhendem odrobiła stratę przełamania.

Warszawianka miała szansę pójść za ciosem, ale w 10. gemie nie wykorzystała trzech piłek setowych. Pierwszą zmarnowała błędem własnym, a drugą i trzecią obroniła Vickery, forhendem i wygrywającym serwisem. W tie breaku Świątek przeprowadziła kilka swobodnych, świetnie skonstruowanych akcji i błyskawicznie odskoczyła na 5-0. Jej gra jednak cały czas mocno falowała i sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie. Amerykanka zdobyła siedem punktów z rzędu korzystając z serii błędów Polki. Set dobiegł końca, gdy Świątek popełniła podwójny błąd.

Na początku II partii mecz został przerwany z powodu deszczu i nadciągającej burzy. Tenisistki na kort 8 wróciły w piątek. Świątek uzyskała przełamanie pokazując skuteczność w ofensywie, ale w drugim gemie oddała podanie pakując forhend w siatkę. Polka wciąż szarpała się z własnym tenisem, przypominając jeźdźca bez głowy. Nastawiona była na bombardowanie rywalki atomowymi zagraniami, tylko często czyniła to z nieprzygotowanych pozycji.

W postawie Vickery można było dostrzec zdrowotną dolegliwość(kolano), która utrudniała jej serwowanie i poruszanie się. W czwartym gemie Świątek odparła dwa break pointy, a w piątym zdobyła przełamanie korzystając z forhendowego błędu rywalki. To dodało Polce animuszu i do końca nie oddała przewagi, a nawet jeszcze raz odebrała rywalce podanie. Set dobiegł końca, gdy Vickery w dziewiątym gemie wyrzuciła bekhend.

Vickery zacisnęła zęby i zadziornie walczyła o każdy punkt. Świątek wciąż przeplatała udane zagrania kilkoma nieprzemyślanymi, przesiąkniętymi przypadkowością i pośpiechem. Na otwarcie III seta oddała podanie wyrzucając forhend. Stratę odrobiła w szóstym gemie korzystając z pomyłki rywalki.

Amerykanka nie dowiozła przewagi przełamania. Była na korcie coraz mocniej poirytowana i zaczęła szukać szybkich rozwiązań, co nie leży w jej tenisowej naturze. Przez co popełniała więcej błędów, a poziom jej rozdrażnienia rósł. Świątek poczuła przypływ pozytywnej energii i w końcówce serią skutecznych akcji rozmontowała słabnącą Amerykankę. Spotkanie Polka zakończyła w 10. gemie efektownym krosem forhendowym.

W trwającym dwie godziny i 28 minut meczu Świątek cztery razy oddała podanie, a sama wykorzystała siedem z 20 break pointów. Posłała 51 kończących uderzeń przy 69 niewymuszonych błędach. Vickery miała 19 piłek wygranych bezpośrednio i 33 pomyłki. Polka zdobyła o dwa punkty więcej od Amerykanki (116-114). Wiele rzeczy szwankowało w grze warszawianki, w tym serwis i return, ale udało się jej złamać opór przeciwniczki. W kolejnej rundzie poprzeczka będzie zawieszona znacznie wyżej.

US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 53,4 mln dolarów
czwartek-piątek, 3-4 września

II runda gry pojedynczej kobiet:

Iga Świątek (Polska) - Sachia Vickery (USA, WC) 6:7(5), 6:3, 6:4

Program i wyniki turnieju kobiet

Zobacz także:
US Open: Sofia Kenin bez strat w III rundzie. Sorana Cirstea pożegnała Johannę Kontę po maratonie

Komentarze (26)
avatar
Anna Adamczyk
5.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mam wrażenie, że jakby nie kolano rywalki to Iga była w stanie to przegrać. 
avatar
Sandokan-antyszopenhaimer
5.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jaka ona cienka!!!!!! 
endriu122
4.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ważne jest zwycięstwo i awans , a styl szybko pójdzie w niepamięć.Brawo Iga, hej. 
avatar
stanzuk
4.09.2020
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Od czasu jak Świątek zaczęła wozić ze sobą na turnieje tą panią psycholog Abramowicz, coraz częściej podczas meczów nawala jej głowa 
avatar
Trzygrosz54
4.09.2020
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Najgorsze,co u Igi zauważyłem w wielu sytuacjach w dzisiejszym meczu ,to niedbałe ustawianie się do niektórych piłek,a przecież jak mówią klasycy tenisa - nogi najważniejsze. Zastanawiam się p Czytaj całość