WTA Los Angeles: Nerwowa Isia kończy na ćwierćfinale

Agnieszka Radwańska (WTA 13) uległa 6:7, 6:1, 5:7 Rumunce Soranie Cirstei (WTA 28), na ćwierćfinale kończąc w piątek udział w turnieju WTA w Los Angeles (pula nagród 700 tys. dol.). O najlepszą czwórkę w sobotę nad ranem polskiego czasu gra jeszcze Urszula Radwańska (WTA 71).

W tym artykule dowiesz się o:

Serwując na mecz przy stanie 5:4 Radwańska, najlepsza polska singlistka, zaprezentowała kwintesencję własnego stanu psychicznego w pojedynką z numerem jeden rumuńskiego tenisa. 19-letnia Cirstea zachowała więcej krwi, bo też sama przeżyła chwile słabości.

Gdy w pierwszym secie nie wykorzystała przy stanie 2:5 piłki setowej, to był właśnie ten moment rozemocjonowania, kiedy ciało chce, ale głowa nie pozwala. Obie panie od początku prezentowały klasyczny tenis kobiecy: Cirstea straciła podanie na 0:1, a potem zgarnęła cztery kolejne gemy.

To Radwańska sprokurowała piłkę setową dla rywalki, ale jak się rzekło, bukaresztanka właśnie zamieniła się w kłębek nerwów. Nie wykorzystała szansy na zakończenie partii, a potem sztywnymi zagraniami do zera została ogołocona z własnego podania.

Przy stanie 4:5 (od 2:5) Cirstea poprosiła na kort trenera Svena Groenefelda. Przy serwisie Radwańskiej nie zrobiła nic, ponownie agresywną grą wychodząc jednak na prowadzenie 6:5. Miała w tym momencie więcej wygranych gemów z krakowianką niż w trzech poprzednich z nią starciach. Seta wygrała po bardzo nerwowym w wykonaniu Radwańskiej tie breaku.

Zacięta walka w drugiej partii toczyła się tylko do stanu 2:1 dla Polki, kiedy to wygrała podanie Cirstei, powracając ze stanu 40-0. Korzystająca z pomocy fizjoterapeuty (prawa stopa) Rumunka nie uderzała już tak mocno, nie rozrzucała piłek tak szeroko, a przede wszystkim nie biegała już po całej długości i szerokości własnej połowy kortu.

Lekkie komplikacje dla Radwańskiej w równo zrazu toczonym decydującym secie zaczęły się gdy bardzo łatwo przegrała odbiór na 2:3, a potem była bliska upuszczenia własnego podania. To ona jednak skontrowała dojście do siatki Cirstei, co otworzyło drogę do pierwszego przełamania w tej części meczu.

Prowadząc 5:4, miała Radwańska serwis na mecz. Co nastąpiło? W iście heroicznym stylu tę walkę przegrała. Przewróciła się raz, chcąc zmienić kierunek biegu po przeciwnym uderzeniu Cirstei, a chwilę potem przez tę samą lewą stopę leżała po oddaniu uderzenia z linii bazowej. Prasa ma znakomitą fotografię do zobrazowania zapaści trzynastej rakiety świata.

Ostatnią szansą na awans dla niej był tie break, ale naweto do niego doprowadzić się nie udało. Efektowny wolej z bekhendu i pomyłka Cirstei pozwoliły obronić pierwszą piłkę meczową. Druga też wylądowała na aucie. Przy trzecim podejściu miał być aut, ale Rumunka wykorzystała technologię Hawk-Eye, udowadniając sędziowską pomyłkę. Największą pomyłkę dekoncentracją popełniła jednak tego popołudnia panna Radwańska.

Nie przed godz. 5 rano w sobotę polskiego czasu o najlepszą czwórkę (ale w drugiej połówce turniejowej drabinki) z Marią Szarapową gra Urszula, młodsza siostra pierwszej rakiety polskiego tenisa.

Agnieszka wspólnie z Rosjanką Marią Kirilenko wystąpi jeszcze w półfinale gry podwójnej.

Women's Tennis Championships, Los Angeles (USA)

WTA Premier, kort twardy, pula nagród 700 tys. dol.

piątek, 7 sierpnia 2009

wynik

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Sorana Cirstea (Rumunia) - Agnieszka Radwańska (Polska, 8) 7:6(4), 1:6, 7:5

Komentarze (0)