WTA Bangalore: Jankovic przegrywa / W półfinale starcie sióstr Williams

Turniej w indyjskim Bangalore (pula nagród 600 tys. dol.) wkracza w decydującą fazę. Z czterech najwyżej rozstawionych zawodniczek do półfinału awansowały trzy. Tą jedyną rozstawioną, która odpadła jest turniejowa jedynka Jelena Jankovic.

Serbka nie dała rady sklasyfikowanej na 54. miejscu Chince Zi Yan, ulegając jej po trzy setowej walce.

Swoje pojedynki zgodnie wygrały siostry Venus i Serena Williams. Starsza z nich, Venus, pokonała dość łatwo turniejową siódemkę Wierę Zwonariewą 6:4, 6:3. W pierwszym secie Amerykanka prowadziła już 5:1, ale dała się dwa razy przełamać i waleczna Rosjanka doprowadziła do stanu 5:4 dla Williams. W 10. gemie Venus wzięła się jednak w garść i po raz trzeci przełamała Rosjankę. - Gra przeciwko Venus to ciężkie zadanie, a mój wzrost mi tego nie ułatwiał. Nie byłam w swojej najlepszej formie i muszę to zmienić - powiedziała po meczu Zwonariowa.

Kolejną rywalką Venus będzie jej siostra Serena. Młodsza z sióstr, również bez problemów, uporała się z inną Rosjanką Anastazją Rodionową. - Milej byłoby gdybyśmy mogły się spotkać dopiero w finale. - stwierdziła na pomeczowej konferencji Venus. Będzie to ich pierwszy mecz od 2005 roku, kiedy obie spotkały się w 4. rundzie US Open. Jak na razie w ich bezpośrednich pojedynkach jest remis 7:7.

Ostatnią, która awansowała do półfinału jest Patty Schnyder. Szwajcarka wyszła zwycięsko z trudnego, trzysetowego, pojedynku z reprezentantką Uzbekistanu Akgul Amanmuradovą. - Miałam słaby początek, ale później było już lepiej. Szczególnie z moim serwisem. Ponadto potrzebowałam trochę czasu, aby uporać się z jej podaniem. Dopiero pod koniec spotkania zaczęłam grać lepiej - oznajmiła po meczu Schynder

Wyniki ćwierćfinałów:

Zi Yan (Chiny) - Jelena Jankovic (Serbia, 1) 6:3, 3:6, 6:3

Venus Williams (USA, 2) - Wiera Zwonariewa (Rosja, 7) 6:4, 6:3

Serena Williams (USA, 3) - Anastazja Rodionowa (Rosja) 6:1, 6:4

Patty Schnyder (Szwajcaria, 4) - Akgul Amanmuradowa (Uzbekistan) 4:6, 6:4, 7:6(1)

Komentarze (0)