Katarzyna Kawa (WTA 119) nie będzie miło wspominać drugiego występu w Lyonie. Znów musiała uznać wyższość Belgijki. Przed rokiem uległa Alison van Uytvanck. Tym razem zmierzyła się z jej życiową partnerką, Greet Minnen (WTA 113). Po godz. 11:00 rozpoczął się pierwszy występ Polki w głównym cyklu od ubiegłorocznego US Open. Niecałe dwie godziny później pożegnała się z turniejem. Przegrała 5:7, 5:7.
Z obu stron od początku meczu było sporo mieszania rytmu i zmian kierunków. Tenisistki starały się wzajemnie przechytrzyć. Lepiej na tym wychodziła Minnen, która podejmowała rozsądniejsze decyzji przy konstrukcji punktów i grała spokojniej. W trzecim gemie chaotyczna Kawa oddała podanie wyrzucając bekhend. Belgijka bardzo dobrze się broniła, wyprowadzała zabójcze kontry i skutecznie przechodziła do ataku. Kawa nie radziła sobie z dłuższym utrzymywaniem piłki w korcie i miała problemy z serwisem. W piątym gemie oddała podanie podwójnym błędem.
Minnen lekko spuściła z tonu i po chwili straciła serwis wyrzucając bekhend. Przy stanie 4:5 Polka poprosiła o interwencję medyczną z powodu problemów z barkiem. Po wznowieniu meczu przez chwilę pokazała skuteczniejszy tenis, a Belgijka zgubiła rytm. Krosem bekhendowym Kawa zaliczyła przełamanie na 5:5. Końcówkę lepiej wytrzymała sprytniejsza, lepiej czytającą grę Minnen. Wyrzucony bekhend kosztował Polkę stratę serwisu w 11. gemie. Wynik seta na 7:5 Belgijka ustaliła przeprowadzając świetną akcję zwieńczoną forhendem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo Lindsey Vonn. Upadek jej nie złamał
Na początku II partii sporo było bałaganu z obu stron i problemów z serwisem. W pierwszym gemie Kawa obroniła break pointa. Po chwili Minnen oddała podanie ze stanu 40-15, na koniec wyrzucając bekhend. Polka nie podwyższyła na 3:0, bo zepsuty forhend kosztował ją stratę serwisu. Przy 2:2 znów wybrnęła z opresji po odparciu break pointa. Minnen korzystała z dobrze funkcjonujących krosów, ale borykała się z serwisem i nie wypracowała sobie większej przewagi. Była jednak cierpliwsza od Polki, co w decydującym fragmencie seta znów jej pomogło.
W siódmym gemie Kawa oddała podanie pakując piłkę w siatkę. Po chwili odrobiła stratę zagrywając kilka świetnych forhendów. W końcówce miała miejsce seria przełamań, ale Polce znów zabrakło opanowania i nie doprowadziła do III partii. Potrafiła wypracować sobie przewagę pozycyjną, ale miała problem z kończeniem wymian. W dziewiątym gemie nie sfinalizowała akcji wolejem ani smeczem i została przełamana. Na 5:5 wyrównała znakomitym returnem. Świetna kombinacja głębokiego returnu i slajsa bekhendowego pomogła Minnen wykorzystać break pointa 6:5. W nerwowym 12. gemie Belgijka roztrwoniła trzy piłki meczowe przy 40-0, ale uzyskała czwartą i spożytkowała ją wygrywającym serwisem.
W trwającym godzinę i 48 minut meczu Minnen zaserwowała cztery asy, a Kawa popełniła cztery podwójne błędy. Belgijka pięć razy została przełamana, a sama wykorzystała siedem z 10 break pointów. Zdobyła o 18 punktów więcej od Polki (83-65).
Kawa i Minnen spotkały się po raz czwarty, ale trzy wcześniejsze ich konfrontacje miały miejsce na niższym szczeblu. Belgijka była lepsza w turniejach ITF w Stuttgarcie-Stammheim (2017), Obidos (2018) i Tyler (2020). W tych dwóch ostatnich starciach Polka nie wykorzystała prowadzenia 1-0 w setach.
Minnen może się pochwalić dwoma singlowymi ćwierćfinałami w WTA Tour. Osiągnęła je 2019 roku w Hobart i Den Bosch. W deblu wygrała turniej w Luksemburgu (2018) razem z van Uytvanck. Kolejną rywalką Belgijki będzie Holenderka Arantxa Rus.
W 2019 roku Kawa zanotowała finał w Jurmale. Później nie osiągnęła ani jednego ćwierćfinału w głównym cyklu. Najlepiej od tamtej pory wypadła mączce w Charlestonie (ITF z pulą nagród 100 tys. dolarów) w listopadzie 2020 roku. Dopiero w finale przegrała z Egipcjanką Mayar Sherif.
Open 6eme Sens - Metropole de Lyon, Lyon (Francja)
WTA 250, kort twardy w hali, pula nagród 235,2 tys. dolarów
poniedziałek, 1 marca
I runda gry pojedynczej:
Greet Minnen (Belgia) - Katarzyna Kawa (Polska) 7:5, 7:5
Zobacz także:
Urszula Radwańska mistrzynią zawodów ITF w Moskwie. Wielki powrót w finale
Cykl ITF: kolejny tytuł Weroniki Falkowskiej w Monastyrze. Daniel Michalski dołączył do rodaczki