Przed dwoma laty, podczas poprzedniego pełnego sezonu gry na kortach twardych w Ameryce Północnej (w zeszłym roku ten okres rozgrywek został skrócony z powodu pandemii koronawirusa), Danił Miedwiediew imponował formą. Zdobył tytuły w Waszyngtonie i w Cincinnati oraz dotarł do finału w Montrealu i w wielkoszlemowym US Open.
Tegoroczne występy za Wielką Wodą Rosjanin rozpocznie w Toronto i znów liczy na sukcesy. - Chcę grać dobrze. Wiem, że kiedy na twardych kortach prezentuję swój najwyższy poziom, jestem trudny do pokonania - powiedział podczas konferencji prasowej, cytowany przez atptour.com.
Miedwiediew w Toronto wystąpi jako turniejowa "jedynka". - Jestem najwyżej rozstawiony, więc wszystko poza finałem będzie złym wynikiem - ocenił. - Chcę wygrać. Wiem, że na twardej nawierzchni jestem w stanie pokonywać najlepszych i wygrywać największe turnieje.
ZOBACZ WIDEO: Lekkoatletyczne medale zaprocentują w kolejnych latach? "Musimy pracować systemowo"
Moskwianin jednak wie, że nie zawsze wytrzymuje presję wynikającą z roli faworyta. Na potwierdzenie tego przypomniał niedawny Wimbledon, w którym w IV rundzie przegrał z Hubertem Hurkaczem.
- W Wimbledonie grałem całkiem nieźle. Ale, będąc w najlepszej czwórce tenisistów świata, porażka w 1/8 finału turnieju wielkoszlemowego, nawet jeśli była to trudna pięciosetowa batalia z Hubertem Hurkaczem, to nie jest dobry wynik - stwierdził.
Pierwszym wyzwaniem Miedwiediewa w Toronto będzie wtorkowy mecz II rundy (w I rundzie miał wolny los) z Aleksandrem Bublikiem. - Jeśli jesteś numerem dwa na świecie, każdego tygodnia grasz z mocnymi rywalami, którzy chcą cię pokonać - podkreślił.