Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Jak blisko awansu do finałów WTA jest Iga Świątek?
Piotr Sierzputowski, trener Igi Świątek: Jednocześnie bardzo blisko i bardzo daleko. W rankingu race to the WTA Finals Iga jest piąta. Żeby nie pojechała do Guadalajary jako regularna uczestniczka, a jako rezerwowa, musiałyby ją wyprzedzić cztery zawodniczki. Maria Sakkari i Garbine Muguruza tracą do niej około 70 punktów. Pierwszej wystarczy jedna wygrana w turnieju WTA 500 w Moskwie, żeby znaleźć się przed Igą (już to zrobiła i została piątą uczestniczką finałów - przyp. WP SportoweFakty), drugiej dwie. Paula Badosa, która jest 114 punktów za Igą, w Moskwie nie gra, ale w przyszłym tygodniu wystąpi w imprezie rangi WTA 250 w Klużu. Z kolei Ons Jabeur już w Rosji przegrała i teraz żeby wyprzedzić Igę musi wygrać turniej 250 w Courmeyeur. Na dobrą sprawę do awansu do finałów WTA brakuje nam 20 punktów.
Przed turniejem w Guadalajarze Iga już nigdzie nie zagra?
Tak, to możliwe. To wiązałoby się z długą podróżą z Kalifornii, dużą zmianą pogody i czasu. A potem czwartą w tym roku podróżą z Europy z powrotem do Ameryki Północnej, jeszcze zanim organizm zaadaptuje się do kolejnej zmiany. Znowu trzeba by było walczyć z jet lagiem, adaptować się, w dodatku w bardzo krótkim czasie. To są duże obciążenia dla organizmu, przy końcówce sezonu każdy taki czynnik jak dodatkowy jet lag, kiedy zawodniczki jadą już na oparach, wpływa na ich performance sportowy i ma swoje skutki, z którymi należy się liczyć. Musimy oszacować zyski i straty oraz możliwości, jakie mamy. Decyzję podejmiemy na dniach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spariodowała grę w tenisa. Padniesz ze śmiechu!
Awans do finałów WTA był dla was w tym roku jednym z celów?
Nie. My swoje cele, ustalone na początku sezonu, już zrealizowaliśmy. Chcieliśmy,
żeby Iga poprzez swoją grę w całym roku ustabilizowała się w rankingu na poziomie, na który weszła dzięki wygraniu Roland Garros 2020. Myślę, że to się udało. Nie wydaje mi się, żeby dziś ktoś mógł powiedzieć, że Iga nie zasługuje na to miejsce w rankingu, na którym się znajduje. Ma bardzo ustabilizowaną, silną pozycję i dobry grunt pod kolejne lata rywalizacji w czołówce światowego tenisa.
Jeśli uda się zagrać w finałach WTA, będzie super. Fajny bonus po bardzo dobrym i równym roku. Trzeba jednak myśleć o swoim zdrowiu, o całokształcie. W ostatnich miesiącach cały czas zmienialiśmy strefy czasowe, a to jest dla zawodniczek trudne. Szczególnie dla tych, które nie mają dużego doświadczenia. Widzę, że te dziewczyny, które robią to od kilku lat, radzą sobie zupełnie inaczej niż te, które dopiero zaczynają.
Rok 2021 był dla was rokiem czwartych rund. Na 1/8 finału Świątek kończyła Australian Open, Wimbledon, US Open, teraz turniej w Indian Wells.
Ja podkreśliłbym, że Iga doszła co najmniej do czwartej rundy każdego wielkoszlemowego turnieju jako jedyna wśród kobiet oraz do ćwierćfinału French Open, niedługo po wygraniu turnieju rangi 1000 w Rzymie. Teraz trzeba zakasać rękawy, utrzymać ten poziom i dorzucić w przyszłym roku jeden, dwa lepsze wyniki.
Od tych trzech czwartych rund i jednego ćwierćfinału w Roland Garros wolałbyś jeden finał i kilka gorszych rezultatów?
Nie, patrzymy długofalowo i zdecydowanie bardziej cenimy sobie regularność. Ona oznacza mniej mentalnych wzlotów i upadków. Widzę, co się dzieje z zawodniczką, kiedy przez pół roku nie może wygrać meczu. To bardzo trudne sytuacje, bycie w dołku. Na tym etapie kariery, na którym jest Iga, dobra i równa forma jest bardziej wartościowa niż "wybuchy". Jest jedyną 20-latką, w stawce, która regularnie zachodzi tak daleko w dużych turniejach. Poza nią w top 30 jest jeszcze tylko Coco Gauff. Emmy Raducanu nie biorę pod uwagę, bo ona poza wystrzałowym US Open nie wygrała jeszcze meczu w cyklu WTA Tour. Jednak kiedy Iga będzie miała 27 lat, wtedy biorę w ciemno wygranie jednego Wielkiego Szlema zamiast czterech czwartych rund.
Trudnym momentem sezonu były dla was chyba igrzyska w Tokio, które Świątek zakończyła już w drugiej rundzie.
Dla Igi na pewno tak. Myślę jednak, że każda porażka boli podobnie. Po każdej trzeba się wziąć do roboty i poprawiać.
A najlepszy moment w roku?
Wskazałbym na Rzym. To był największy turniej wygrany przez Igę w tym roku. Zaczęła go od średniej dyspozycji, z meczu na mecz się rozkręcała i udowadniała sobie, że nie zawsze trzeba grać bardzo dobrze i widowiskowo, żeby wygrywać.
Dwie porażki z Ons Jabeur i dwie z Marią Sakkari oznaczają, że te dwie tenisistki nie pasują Idze?
Ja tak nie uważam. Na najwyższym poziomie o wygranej decydują małe szczegóły. Jeśli zawodniczka nie jest w stanie przygotować się w stu procentach do rywalizacji, a do tego jeszcze wstanie lewą nogą, nietrudno, żeby w meczu uciekły jej te cztery decydujące piłki. Według mnie zarówno przeciwko Jabeur w Wimbledonie, jak i grając z Sakkari w Ostrawie, Iga pokazała, że jest w stanie z nimi walczyć i wygrywać. Wcześniej można było mówić, że nie radzi sobie z Anett Kontaveit, bo przegrała z nią dwa razy. A w tym roku dwukrotnie ją pokonała, mimo że Estonka w obu spotkaniach była w świetnej dyspozycji.
Poziom czołówki WTA jest bardzo wyrównany. Tak samo wygląda sytuacja w ATP. Bardzo trafnie określił to Frances Tiafoe. Stwierdził, że dla niego nie ma znaczenia, czy gra z dwunastym zawodnikiem z rankingu, czy z 50., bo dla niego to ten sam poziom rywalizacji. Decydują nie tylko umiejętności, a głowa i determinacja. Dużo zależy też od warunków, nawierzchni i tego, co działo się z danym zawodnikiem przed turniejem czy jaką ma dyspozycję dnia.
Mówisz o tym, jak ważna jest głowa. Jak dużym obciążeniem psychicznym jest gra w tenisa na najwyższym poziomie?
W takim roku jak 2021 obciążenie jest jeszcze większe. Nie chodzi tylko o to, co dzieje się na korcie. Podróże, zmiany stref czasowych, do tego wszystkie obostrzenia związane z koronawirusem, które w tenisie są w większości bardzo restrykcyjne. Niewiele było takich dni, w których budziliśmy się wyspani. Po prostu nie dało się tak zaplanować dni, żeby było dość czasu na odpoczynek.
Ile dni spędziliście w domu w ciągu tego wyczerpującego roku?
Myślę, że od czterech do sześciu tygodni.
Kiedy sezon się skończy, w końcu będziecie mogli zostać w Polsce trochę dłużej.
Ale też nie jakoś bardzo długo i raczej nie będziemy dużo odpoczywać. Finały WTA zaczynają się później niż zwykle. W połowie drugiego tygodnia listopada. A my mamy lecieć do Australii już 26-27 grudnia. Po finałach będziemy mieli niecałe pięć tygodni, żeby przygotować się do nowego sezonu, a po drodze są jeszcze święta, które każdy chciałby spędzić z rodziną.
Czytaj także:
Garbine Muguruza jeden krok od WTA Finals. Wiceliderka rankingu wróciła do gry po koronawirusie
Jannik Sinner wygrał mecz włoskich talentów w Antwerpii. Świetny występ amerykańskiego kwalifikanta