W 2019 roku Bianca Andreescu była objawieniem kobiecego touru. Triumfowała w Indian Wells, Toronto oraz wielkoszlemowym US Open, dzięki czemu wspięła się na czwarte miejsce w światowym rankingu. Potem jednak jej karierę zahamowały problemy zdrowotne, szczególnie poważna kontuzja kolana, której doznała podczas WTA Finals 2019.
Reprezentantka Kraju Klonowego Liścia straciła cały 2020 rok i powróciła do rywalizacji dopiero w lutym 2021. W kwietniu osiągnęła finał zawodów Miami Open, lecz nie dokończyła mistrzowskiego pojedynku z Ashleigh Barty z powodu urazu. Problemy zdrowotne powróciły, a Andreescu nie była w stanie złapać właściwego dla siebie rytmu. Na koniec sezonu osiągnęła 1/8 finału US Open i III rundę w Indian Wells.
Notowana obecnie na 46. miejscu w rankingu WTA Kanadyjka przyznała w poniedziałek, że ostatnie dwa lata były dla niej wymagające z różnych powodów. "Szczególnie w tym roku spędziłam wiele tygodni w izolacji, co dotknęło mnie pod względem mentalnym i fizycznym. Ponadto moja babcia spędziła kilka tygodni na oddziale intensywnej terapii z powodu COVID-19 i było to coś, co bardzo mnie uderzyło. Przez wiele dni nie byłam sobą, zwłaszcza podczas treningów czy meczów. Czułam się, jakbym dźwigała na swoich barkach cały świat" - wyznała na Twitterze.
Andreescu przyznała, że w dobie pandemii odczuwała wielki smutek i nie była w stanie normalnie trenować. "Potrzebuję dodatkowego czasu na reset, aby wyrosnąć z tego (tak banalnie jak to brzmi) i inspirować innych poprzez dobroczynność i pracę nad sobą, bo wiem, że czyniąc to powrócę silniejsza. Wobec powyższego nie rozpocznę sezonu w Australii, ale wykorzystam dodatkowy czas, aby przygotować się na nadchodzący 2022 rok" - dodała mistrzyni US Open 2019.
— Bianca (@Bandreescu_) December 6, 2021
Czytaj także:
Wielkie zmiany u Igi Świątek. Nowy trener "musi być twardy"
Mocne słowa o zmianach w zespole Igi Świątek
ZOBACZ WIDEO: Zimno od samego patrzenia. W tym Jan Błachowicz jest królem