To była sensacja. W sobotę Iga Świątek całkowicie zaskoczyła kibiców i ekspertów, ogłaszając zakończenie współpracy z dotychczasowym trenerem Piotrem Sierzputowskim. Tenisistka wyznała, że to odpowiedni moment na wprowadzenie dużych zmian.
"Ta decyzja nie była łatwa. (...) Dojrzałam do tego, że w życiu zawodowym potrzebujemy czasem takich zmian, aby spotkać kolejne osoby, z którymi zbudujemy współpracę na następne etapy naszego rozwoju" - przekazała Świątek.
Rewolucja jest o tyle zaskakująca, że zaledwie trzy dni wcześniej odbyła się w Warszawie konferencja prasowa, na której Świątek i jej sztab podsumowali mijający rok i mówili o planach na przyszłość. I obok zawodniczki, w roli szkoleniowca, siedział właśnie Sierzputowski, który wypowiadał się na temat celów na zbliżający się sezon.
Rozstanie z dotychczasowym szkoleniowcem, który wyznał, że była to decyzja samej zawodniczki, jest szeroko komentowane w polskich mediach. To, w jaki sposób rozegrano całą sprawę, nie do końca spodobało się Lechowi Sidorowi. Były tenisista, obecnie ekspert i komentator stacji Eurosport, mówi wprost, że teamowi Igi Świątek zabrakło profesjonalizmu.
- Teraz wyszło na to, że konferencja była totalną bzdurą. Był tam obecny Piotr Sierzputowski jako główny trener, rozmawiano o przeszłości i przyszłości. Iga sama apelowała o spokój. Minęło kilkadziesiąt godzin i wzniecono burzę. Czy oni myśleli, że zrobią z dziennikarzy idiotów, którzy wszystko łykną? Tego przecież można było uniknąć - przekonuje.
ZOBACZ WIDEO: "Hardkorowe stejki". Burneika dał kulinarny popis
- Moim zdaniem zaszkodzili sobie. Powinni zwołać konferencję, usiąść obok siebie i z klasą poinformować, że było super, ale pewien cykl się zakończył i szukamy nowego trenera, którego nazwisko podamy za kilka dni. I dzisiaj spekulacje byłyby ucięte. A takie decyzje tylko prowokują dziennikarzy do pytań, dociekań i robi się zamieszanie.
Kto kapitanem na statku?
Pojawia się też coraz więcej głosów w temacie zakończonej już współpracy Igi Świątek z Sierzputowskim. Eksperci tenisowi uważają, że mógł nie być dla zawodniczki najważniejszą osobą w teamie. "Zawsze miałem wrażenie, że w odróżnieniu od innych teamów, w tym trener tenisa niesłusznie zajmował w hierarchii miejsce trzecie. I w oczach zawodniczki, i opinii publicznej" - napisał na Twitterze komentator Eurosportu, Marek Furjan.
Wtóruje mu Sidor, podobnie uważa też inny były tenisista Dawid Olejniczak. Ich zdaniem najważniejszą osobą dla Świątek stała się jej psycholog, Daria Abramowicz. Nie negują wielkiego wkładu specjalistki od przygotowania mentalnego w sukcesy tenisistki, jednak według nich mogły zostać zachwiane proporcje.
- W każdym sporcie, czy to w piłce nożnej czy w żeglarstwie, głównym dowodzącym jest trener. A w ostatnim roku o trenerze Sierzputowskim było bardzo cicho i moim skromnym zdaniem tak nie powinno być. On pozostawał trochę w cieniu, a przecież nie pełnił roli głównego trenera przez przypadek. Nie znam ustaleń, nie jestem blisko teamu Igi Świątek, mówię to jako obserwator. To trener tenisowy ma największe pole do popisu. W sztabie potrzebni są specjaliści od przygotowania mentalnego i fizycznego, ale ostatnie zdanie musi należeć do głównego szkoleniowca. Tutaj mam wrażenie, że zostało to trochę wywrócone - mówi ekspert Polsatu Sport.
Sidor zwraca uwagę, że obecność Darii Abramowicz na każdym turnieju może nieść za sobą zagrożenia. Jakie?
- Nie jestem w tej dziedzinie ekspertem, więc postanowiłem popytać wśród specjalistów i rozszyfrować, dlaczego przez 12 miesięcy w roku najważniejszą postacią w teamie Igi Świątek nie jest trener Sierzputowski, ale psycholog. Ludzie, którzy się na tym znają, powiedzieli jasno: psycholog działa doraźnie. Zawodnik jedzie na turniej, wraca i zwierza się ze swoich problemów, obie strony znajdują rozwiązania. Kilka razy jedzie na turniej, żeby zobaczyć zachowanie zawodnika z bliska, jak realizuje cele i jak działa w warunkach bojowych. Jeśli jest się z zawodnikiem cały czas, to ten dystans zaciera się i pewne rzeczy mogą umykać. Wtedy to po prostu powszednieje i problemy mogą nie być widoczne tak wyraźnie.
Ekspert Eurosportu zastanawia się, czy mniejsza aktywność trenera Sierzputowskiego nie była przypadkowa.
- Niestety, wielokrotnie w sytuacjach stresowych Piotrek był na drugim planie, jakby odsuwano go od wypowiedzi, jakby miał do powiedzenia więcej, niż w teamie chcieliby usłyszeć. Przecież były w tym roku mecze słabsze, po których prosiło się o konstruktywną krytykę. Ale reagowano tak, jakby ktoś krytyką starał się zniszczyć nasze narodowe dobro. My możemy zadawać trudne pytania, ale niektórych z nas nie zaprasza się nawet na konferencje prasowe, jakby się tego obawiano...
Olejniczak: - Trzeba docenić to, czego dokonał. Dostał szansę i w pełni ją wykorzystał. Nie wiem, jakie ma plany, ale wróżę mu, że zostanie trenerem zawodniczki z cyklu WTA.
Nowy trener na okres próbny
W poniedziałek ogłoszono, że współpracę z Igą Świątek rozpoczął Tomasz Wiktorowski. Były trener Agnieszki Radwańskiej nie został przedstawiony jako nowy szkoleniowiec, ale jako osoba, która w najbliższym czasie ma być podczas treningów "wsparciem merytorycznym" dla 20-latki.
"Nie jest to równoznaczne z podjęciem jakiejkolwiek decyzji na temat współpracy. Gdy zapadnie decyzja, to o niej poinformujemy" - przekazano.
Według tego, co ujawnił nam wspomniany już Dawid Olejniczak, obie strony mają pracować przez kilka dni, co będzie okresem próbnym. Sidor jest jednak zdziwiony, że nie podano tego do publicznej wiadomości.
- Przede wszystkim trochę zaskakujący jest brak konkretów. Nie poinformowano nas, do kiedy Iga Świątek ma trenować z Tomaszem Wiktorowskim. To trochę mało profesjonalne, bo wczuwam się w rolę trenera, który może mieć poczucie tymczasowości. A przecież trwa okres przygotowawczy, najważniejszy dla pierwszej części przyszłego sezonu. Ponadto taka informacja uspokoiłaby opinię publiczną i ucięła spekulacje. A tak mimo wszystko daje się do zrozumienia, że za plecami mogą trwać poszukiwania innego szkoleniowca.
Jego zdaniem Wiktorowski może osiągnąć z Igą Świątek wielkie sukcesy (WIĘCEJ TUTAJ), jednak kluczowe będzie porozumienie się z zawodniczką i jej sztabem. A to nie musi być proste.
- Nowy trener zazwyczaj wchodzi do zespołu z własnymi ludźmi, ze swoimi asystentami i specjalistami. Wtedy ma wolną głowę i nie musi się tłumaczyć ze swoich decyzji. Tutaj Tomek wchodzi solo i może nie być mu łatwo - kończy Sidor.
Emocjonalny wpis Piotra Sierzputowskiego po zwolnieniu--->>>