Jerzy Janowicz wrócił na kort. Mecz Polska - Czechy rozstrzygnięty

PAP / Lech Muszyński / Na zdjęciu: Jerzy Janowicz
PAP / Lech Muszyński / Na zdjęciu: Jerzy Janowicz

W sobotę zakończył się dwudniowy towarzyski mecz Polska - Czechy, który został rozegrany w Zielonej Górze w ramach obchodów 100-lecia powstania PZT. Udany powrót na kort zaliczył Jerzy Janowicz, ale to goście zwyciężyli w całym spotkaniu 4:2.

Na ten dzień polscy fani czekali aż 20 miesięcy. Jerzy Janowicz rozegrał pierwszy mecz od marca 2020 roku, gdy pomógł drużynie narodowej pokonać Hongkong w ramach Pucharu Davisa. W Zielonej Górze łodzianin zagrał co prawda w spotkaniu towarzyskim, ale na korcie pokazał, że ciągle ma spore możliwości.

Przeciwnikiem Janowicza był Jiri Lehecka, który w ostatnich miesiącach wykonał spory postęp. 20-letni Czech jest aktualnie 141. rakietą globu, jednak można się spodziewać, że już wkrótce zawita do Top 100. W tym gronie chciałby się również znaleźć nasz reprezentant. Jednak przed 31-latkiem z Łodzi dłuższa droga, bowiem w światowej klasyfikacji jest obecnie 504.

W sobotę Janowicz pokazał, że wszystko jest możliwe. W pierwszym secie wskutek własnych błędów oddał serwis w ósmym gemie i przegrał tę część pojedynku 3:6. Potem jednak odpowiedział w wielkim stylu. Świetnie serwował i posyłał głębokie forhendy czy mocne returny. Zaskoczony Lehecka stracił podanie w czwartym gemie i to rozstrzygnęło drugą partię. W takiej sytuacji decydujący okazał się super tie break, w którym Polak osiągnął przewagę przed drugą zmianą stron. Czech obronił parę meczboli, lecz przy trzecim łodzianin zagrał kapitalnie przy własnym podaniu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające sceny. Nagranie polubiło już ponad milion osób!

Janowicz pokonał ostatecznie Leheckę 3:6, 6:3, 10-8. Teraz przed nim kolejny etap przygotowań do powrotu na zawodowe korty. Polak chce wznowić rywalizację w lutym, dlatego nie wybiera się na wielkoszlemowy Australian Open 2022. W rozmowie z Tomaszem Lorkiem z Polsatu Sport wyjawił, że będzie trenować pod okiem Güntera Bresnika. Potem zabrał również głos na konferencji.

- Raczej nie mogę na nic narzekać. Nie mogę od siebie wymagać nie wiadomo jakiej formy, wiadomo brakuje mi ogrania. Mogę się przygotowywać i trenować, ale ogrania brakuje. I tak jestem zadowolony z tego, co mogłem z siebie dzisiaj uzyskać. Przed meczem był lekki stres, ale nie paraliżowało mnie to. To był stres bardziej związany z adrenaliną, z testowaniem swojego organizmu. Czy organizm nie powie, że tego meczu nie zagram do końca. Jeszcze przyjemniej było po meczu. Nawet gdybym przegrał, to zadowolony byłem ze swojego występu. W pierwszym secie czułem, że brakuje mi tego ogrania i oceny sytuacji na korcie. W drugim secie gra była bardziej poukładana i mniej chaotyczna. Rywal czeski grał troszeczkę inaczej niż się spodziewałem, grał dobrze, ale nie miałem uczucia, że mnie dominuje, więc ciekawy zawodnik i na pewno ma jakąś świetlaną przyszłość i na pewno też nie boi się gry. To nie jest zawodnik, który się cofa i lubi budować akcje na punkty - powiedział Jerzy Janowicz.

- Mam bardzo przyjemne odczucia związane z tą halą, ponieważ nigdy nie przegrałem tutaj meczu. Fajna jest konstrukcja trybun, bo czuć, że kibice są bliżej. Prawdę mówiąc do tego spotkania z Czechami nie przegotowywałem się zbyt długo, może chwilę ponad miesiąc. Bardziej długo się rehabilitowałem i leczyłem. Miałem ciężką kontuzję, leczy się to niewygodnie. Start do sezonu stricte tenisowego, to mam nadzieję, że zacznę w lutym. Na pewno moje nastawienia do tenisa trochę się nie zmieniło. Przez ostatnie lata byłem nękany ciężkimi kontuzjami, sporym bólem, kilkoma operacjami. To nie był łatwy okres, nie ma co ukrywać. Wcześniej miałem takie nastawienie, że muszę grać, że bez tenisa to nie życie. Jednak czas pokazał, że muszę sobie po części radzić bez tenisa. Wtedy to był dla mnie trochę szok, zderzenie ze ścianą. Na dzień dzisiejszy to ewentualnie ja chcę grać w tenisa, chcę trenować, a na pewno marzy mi się na pewno, żeby grającego mnie zobaczył mój syn. Marzy mi się, żeby pokazać mu tenis na największym poziomie - dodał.

Dzięki zwycięstwu Janowicza Biało-Czerwoni zdobyli drugi punkt w meczu z Czechami (pierwszy wywalczyli w piątkowy wieczór Szymon Walków i Jan Zieliński). Nie wystarczyło to jednak, aby odnieść sukces w całym spotkaniu. Po pierwszym dniu goście prowadzili 2:1 i powiększyli przewagę po sobotnim singlu pań.

Magdalena Fręch walczyła ambitnie z Terezą Martincovą, ale przegrała 4:6, 6:2, 8-10. W pierwszym secie była gorsza o jedno przełamanie. W drugiej odsłonie odpowiedziała w wielkim stylu i wyrównała stan meczu na po 1. Potem był super tie break, w którym emocji nie zabrakło. Ostatecznie nieznacznie lepsza była reprezentantka naszych południowych sąsiadów.

Wynik spotkania został ustalony po grze podwójnej kobiet. Katarzyna Kawa i Alicja Rosolska nie sprostały Terezie Martincovej i Katerinie Siniakovej, która jest obecnie najlepszą deblistką świata. Czeszki były zdecydowanie lepsze od Biało-Czerwonych i wygrały 6:1, 6:2. Tym samym nasza reprezentacja przegrała całe spotkanie 2:4.

Polska - Czechy 2:4
Gra 1.: Kamil Majchrzak - Jiri Vesely 3:6, 6:4, 5-10
Gra 2.: Katarzyna Kawa - Katerina Siniakova 4:6, 4:6
Gra 3.: Szymon Walków/Jan Zieliński - Jiri Vesely/Jiri Lihecka 6:7(5), 7:6(5), 12-10
Gra 4.: Magdalena Fręch - Tereza Martincova 4:6, 6:2, 8-10
Gra 5.: Jerzy Janowicz - Jiri Lehecka 3:6, 6:3, 10-8
Gra 6.: Katarzyna Kawa/Alicja Rosolska - Tereza Martincova/Katerina Siniakova 1:6, 2:6

Czytaj także:
Wielkie zmiany u Igi Świątek. Nowy trener "musi być twardy"
Mocne słowa o zmianach w zespole Igi Świątek

Źródło artykułu: