Za Igą Świątek niezwykle intensywny czas. Polka wygrała trzy turnieje z rzędu i została liderką światowego rankingu. Stało się to możliwe po tym, jak sensacyjnie karierę postanowiła zakończyć Ashleigh Barty. Jak się okazuje, decyzja Australijki wzbudziła w Polce wiele emocji.
- Płakałam przez 40 minut - zdradziła w rozmowie z BBC. - To było głównie z powodu odejścia Ashleigh Barty na emeryturę. Nie wiedziałam, że to się stanie i naprawdę mnie to zaskoczyło - dodała Polka.
- Zawsze miałam tę wizję, że będziemy grać do 35. roku życia, dopóki nasze ciała będą tak zmęczone, że nie będziemy w stanie dłużej. Potrzebowałam czasu, aby zrozumieć, o czym musiała myśleć. Jej decyzja była naprawdę odważna i czułam z tego powodu wiele emocji - wyjaśniła Świątek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kowalczyk zaskoczyła fanów. Zdobyła szczyt w krótkich spodenkach
20-latka przyznała także, że kolejne dni były istną huśtawką emocji - od dumy i satysfakcji z zostania numerem jeden światowego rankingu, po zmieszanie i zaskoczenie.
- Ostatnie tygodnie pokazały mi, że mogę bardziej ufać sobie, swoim umiejętnościom i tenisowi. Wcześniej nie wiedziałam, że mogę mieć taką passę, więc to też mnie zaskoczyło - mówiła.
Po zwycięstwach w Dosze i Indian Wells Świątek nie miała czasu na przetrawienie tego, co osiągnęła. Teraz zamierza wykorzystać parę dni wolnego na analizę tego, co się wydarzyło w ostatnim czasie.
Na kort Iga Świątek powróci w dniach 15-16 kwietnia. Polska zagra wtedy mecz z Rumunią w ramach Billie Jean Cup. To wydarzenie odbędzie się w Radomiu.
Czytaj także:
- Świątek skomentowała historyczny dzień. Zareagowała Anna Lewandowska
- Przewaga robi wrażenie. W tej klasyfikacji Iga Świątek jest zdecydowanie najlepsza