W tym artykule dowiesz się o:
10. Andy Murray - Novak Djoković 6:4, 4:6, 6:3 (Montreal, finał)
Jedyne z siedmiu tegorocznych spotkań pomiędzy tymi tenisistami, które zostało wygrane przez Murraya. Brytyjczyk zagrał wówczas genialne pod względem taktycznym. Umiejętnie antycypował zagrania rywala i tego dnia górował nad Serbem jakością uderzeń oraz solidnością. Kluczowy dla losów spotkania był szósty gem trzeciego gema, kiedy Murray obronił sześć break pointów i utrzymał podanie po gemie trwającym 17 minut i 50 sekund.
9. Novak Djoković - Stan Wawrinka 7:6(1), 3:6, 6:4, 4:6, 6:0 (Australian Open, półfinał)
W Australian Open 2015 Wawrinka był pierwszym, który wygrał partię z Djokoviciem oraz jedynym, który zmusił lidera rankingu ATP do pięciosetowej batalii. Mecz był rwany. Gdy jeden wchodził na wysoki poziom, drugi obniżał loty. Kiedy Serb przegrał czwartą odsłonę nie posyłając żadnego uderzenia kończącego, wydawało się, że w piątej trudno będzie mu się odbudować. Lecz było zupełnie odwrotnie - Nole zdemolował przeciwnika, nie oddając mu nawet gema.
8. Leonardo Mayer - Joao Souza 7:6(4), 7:6(5), 5:7, 5:7, 15:13 (Puchar Davisa, I runda Grupy Światowej)
Mecz, który zmienił historię tenisa. Sześć godzin i 42 minuty straszliwej batalii w piekielnym słońcu oraz na wolnej mączce w Buenos Aires w ramach rywalizacji Argentyny z Brazylii o ćwierćfinał Pucharu Davisa. Obaj po tym spotkaniu wylądowali pod kroplówkami i nie szczędzili ostrych słów pod adresem Międzynarodowej Federacji Tenisa (ITF). - Działacze muszą zrozumieć, że jesteśmy sportowcami, ale przede wszystkim ludźmi. To nas boli całe ciało po takich meczach, nie ich - powiedział Mayer. I faktyczne, sternicy ITF poszli po rozum do głowy. Podjęli dla wielu kontrowersyjną decyzję, że od 2016 roku w rozstrzygających setach spotkań w Pucharze Davisa tenisiści nie będą grać do dwóch gemów przewagi, lecz przy stanie 6:6 będą rozgrywać tie breaka.
7. Thanasi Kokkinakis - Ernests Gulbis 5:7, 6:0, 1:6, 7:5, 8:6 (Australian Open, I runda)
W nocnej scenerii australijskiej nocy przy ogłuszającym dopingu miejscowych fanów Kokkinakis i Gulbis rozegrali wspaniały 247-minutowy pojedynek. Australijczyk zwyciężył, w piątym secie broniąc czterech piłek meczowych, ale miał mnóstwo szczęścia. W 13. gemie decydującej odsłony przy break poincie dla Łotysza piłka po zagraniu Kokkinakisa została uznana jako autowa. Reprezentant gospodarzy poprosił o challenge, który wykazał, że zagranie trafiło w końcowe milimetry kortu. Gdyby nie to, prawdopodobnie Gulbis zakończyłby to spotkanie jako zwycięzca.
6. Novak Djoković - Roger Federer 7:6(1), 6:7(10), 6:4, 6:3 (Wimbledon, finał)
Drugi raz z rzędu Djoković zatrzymał Federera na ostatniej prostej przed upragnionym ósmym tytułem w Wimbledonie, choć początkowo wszystko układało się po myśli Szwajcara. Maestro szybko uzyskał przełamanie, ale przegrał pierwszego seta. W drugiej partii Federer obronił cztery setbole i zwyciężył po tie breaku obwołanym jednym z najlepszych w historii Wimbledonu. Dwie kolejne odsłony toczyły się już pod dyktando Serba, a Federerowi nie pomogła nawet przerwa spowodowana przez opady deszczu. Tenisista z Belgradu tym samym trzeci raz w karierze triumfował przy Church Road.
5. Roger Federer - Andy Murray 7:5, 7:5, 6:4 (Wimbledon, półfinał)
To był popis geniuszu i artyzmu w najczystszej postaci. W meczu o finał Wimbledonu Federer zaprezentował wszystko, co ma najlepsze. Szwajcar porywał. Grał efektownie i efektywnie. Fenomenalnie serwował, a gdy tylko mógł, cudownie atakował przy siatce. W całym meczu posłał kosmiczną liczbę 56 uderzeń kończących, popełniając przy tym zaledwie 11 niewymuszonych błędów. Murray musiał przełknąć gorzką pigułkę, choć nie mógł mieć sobie wiele do zarzucenia. Szkot nie zagrał źle, ale z Federerem grającym tak, jak w to piątkowe popołudnie 10 lipca, na trawie nie wygrałby nikt.
4. Nick Kyrgios - Roger Federer 6:7(2), 7:6(5), 7:6(12) (Madryt, II runda)
Federer przybył do Madrytu wprost ze Stambułu, gdzie zdobył tytuł, i już na otwarcie czekało go wyzwanie najtrudniejsze z możliwych - mecz z nieszablonowym i nieokiełznanym Nickiem Kyrgiosem. Starcie starego mistrza z młodym i żądnym sukcesów pretendentem nie zawiodło. Swoje rozstrzygnięcie po dwóch godzinach i 37 minutach znalazło w tie breaku, w którym Australijczyk zwyciężył 14-12, broniąc dwóch piłek meczowych. Obaj stworzyli wspaniały spektakl, a potem narzekali na poziom sędziowania. - To był cyrk. Brakowało jedynie klauna - mówił rozzłoszczony Helwet.
3. Richard Gasquet - Stan Wawrinka 6:4, 4:6, 3:6, 6:4, 11:9 (Wimbledon, ćwierćfinał)
To była pasjonująca konfrontacja dwóch czarodziejów jednoręcznego bekhendu. Pierwszy set padł łupem Wawrinki, ale dwa kolejne wygrał lepiej czujący się na trawie Gasquet. W czwartym Szwajcar znów odzyskał właściwy rytm, dzięki czemu doprowadził do piątej partii. W decydującej odsłonie Gasquet prowadził już 5:3, ale dał się dogonić na 5:5. Przed kolejną szansą reprezentant Trójkolorowych stanął w 20. gemie i już jej nie zmarnował. A właściwie pomógł mu Wawrinka, który po obronie dwóch meczboli przy trzecim popełnił błąd z bekhendu.
2. Fabio Fognini - Rafael Nadal 3:6, 4:6, 6:4, 6:3, 6:4 (US Open, III runda)
Po dwóch pierwszych setach wydawać się mogło, że niespodzianka w tym meczu jest niemożliwa. Gdy na początku trzeciego Nadal wywalczył breaka, wielu kibiców opuściło trybuny Arthur Ashe Stadium w przekonaniu, że już jest po wszystkim. Ale wówczas w Fogniniego wstąpiły nowe siły. Włoch zaczął grać na kosmicznym poziomie i wygrał zarówno trzecią, jak i czwartą odsłonę. W decydującej partii Fognini trzykrotnie wychodził na prowadzenie z przełamaniem, ale za każdym razem tracił przewagę.
W końcu, w gemie dziewiątym, po czterech fenomenalnych winnerach z forhendu tenisista z Półwyspu Apenińskiego znów przełamał serwis Hiszpana, a następnie utrzymał własne podanie i wielka sensacja stała się faktem. Dla Nadala była to pierwsza w karierze przegrana w turnieju wielkoszlemowym w meczu, w którym prowadził 2-0 w setach. Fognini natomiast długo nie mógł uwierzyć w to, czego dokonał.
1. Stan Wawrinka - Novak Djoković 4:6, 6:4, 6:3, 6:4 (Roland Garros, finał)
W upalne popołudnie 7 czerwca Djoković miał spełnić swoje marzenie. Serb, który we wcześniejszych rundach pokonał Nadala i Murraya, miał w końcu pierwszy w karierze triumfować w Rolandzie Garrosie. I początkowo wszystko wskazywało, że tak się stanie, bowiem pewnie wygrał premierową odsłonę.
Ale Wawrinka rozkręcał się powoli. A gdy już wszedł na właściwy poziom, mecz stał się kapitalnym widowiskiem. Obaj grali jak natchnieni. Szwajcar zachwycał fenomenalnymi serwisami oraz potężnymi uderzeniami kończącymi z linii końcowej, zwłaszcza z bekhendu. Serb natomiast wprawiał w osłupienie umiejętnościami gry w obronie. Jednak to Wawrinka przechylił szalę na swoja korzyść. Lozańczyk wygrał trzy kolejne sety i na ostatniej prostej zatrzymał zmierzającego po niemal pewny tytuł Djokovicia.
Tym samym Wawrinka zdobył drugi w karierze puchar wielkoszlemowy, a także stał się jedynym tenisistą, który w 2015 roku pokonał Djokovicia w imprezie o randze Wielkiego Szlema. I to po jakim meczu!