Tokio 2020. Tadeusz Michalik nie stracił serca do walki. I spełnił marzenie!

Getty Images /  Tom Pennington / Na zdjęciu: Tadeusz Michalik
Getty Images / Tom Pennington / Na zdjęciu: Tadeusz Michalik

Jeszcze rok temu pojawił się u niego poważny kardiologiczny problem. Ale Tadeusz Michalik nie poddał się. Wylał już w Tokio morze łez, najważniejsze że z radości. Zdobył medal igrzysk olimpijskich, a zaraz po powrocie do kraju, bierze ślub

Gdy był dzieckiem, marzył o locie samolotem. Gdy już dorósł, celem stało się zdobycie medalu olimpijskiego. Dzięki igrzyskom w Tokio spełniły się oba marzenia Tadeusza Michalika.

Polski zapaśnik właśnie zdobył brązowy medal igrzysk olimpijskich w Tokio, choć jeszcze w ubiegłym roku musiał przejść zabieg na sercu. On na szczęście nie sprawił, że 30-latek stracił swój największy atut, czyli serce do walki. Bez niego nie stanąłby w Japonii na podium. Jak zdradziła jego siostra (Tadeusz pochodzi z wielodzietnej rodziny, ma dziewięcioro rodzeństwa), zaraz po powrocie do Polski bierze ślub.

Serce wojownika

Dlaczego Michalik musiał udać się do szpitala? To wytłumaczył w rozmowie z WP SportoweFakty prezes Polskiego Związku Zapaśniczego Andrzej Supron.

ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Złoto sztafety "gamechangerem" dla Polski? "My też jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy!"

- Miał problemy z niedomykaniem się zastawki. Z tej okazji była cała rehabilitacja, nie było operacji, ale był zabieg i kto wie, czy mu operacja w przyszłości nie grozi. Po rehabilitacji poczuł się dużo lepiej i pozwolono mu pojechać na igrzyska olimpijskie - ujawnił.

Zabieg przeprowadzono metodą bezinwazyjną, zawodnik musiał jednak na jakiś czas zrezygnować z treningów.

- Nie ma się co spieszyć, bo to poważna sprawa - przekonywał w maju ubiegłego roku.

Na szczęście zdążył w samą porę, żeby zbudować formę na Tokio.

Praca w gospodarstwie, potem trening

Płakał już po ćwierćfinale. Wiedział, że dzięki zwycięstwu z Amerykaninem Tracym Hanckockiem jest o krok od celu i przed kamerami TVP Sport puściły mu emocje, pojawiły się łzy radości i zapowiedź pełnej mobilizacji na półfinał.

Wiele emocji walka kosztowała też brązową medalistkę w zapasach z igrzysk w Rio de Janeiro, Monikę Michalik. Zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa. Są rodzeństwem, siostra jest od niego starsza o 10 lat. W studiu TVP Sport bardzo mocno przeżywała pojedynek brata.

Oboje pochodzą z małej wsi Jasieniec w województwie lubuskim. Tam się wychowali, tam stawiali pierwsze kroki na zapaśniczych matach. Numerem jeden była jednak długo praca w gospodarstwie.

- Wożenie snopków, układanie, to była codzienność. Traktowałem to jak dodatkowy trening. Tak po prostu wygląda życie na wsi - mówił Michalik na antenie programu "Dzień Dobry TVN", czując dumę że rodzice wychowali go na pokornego i ciężko pracującego mężczyznę.

Dogonił wzór

Jego wzorem była i nadal jest właśnie starsza siostra, która była też jego stałym rywalem podczas treningów.

- Był taki moment, że siostra mnie biła, ale później ją przegoniłem. Ona jest starsza ode mnie o dziesięć lat, a zaczynałem treningi mając lat dziesięć. Nie mogę wskazać lepszego wzoru niż Monika. Ona nim dla mnie była, jest i będzie - przekonywał w rozmowie z Eurosportem.

We wtorek stanął przed wielką szansą na dorównanie jej osiągnięciu na igrzyskach i udało się. W walce o brązowy medal Michalik błyskawicznie pokonał Węgra Alexa Gergo Szokego i po raz kolejny utonął we łzach szczęścia!

Źródło artykułu: