Tokio 2020. Gorzkie słowa Marii Andrejczyk po zdobyciu medalu

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Maria Andrejczyk
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Maria Andrejczyk

Po zdobyciu srebrnego medalu olimpijskiego Maria Andrejczyk przyznała, że bardzo potrzebuje fizjoterapeuty na stałe, który będzie w stanie pracować z nią nad stanem jej barku. - Liczę, że teraz PZLA to załatwi - liczy Polka.

Bardzo długą i pełną wybojów drogę przeszła Maria Andrejczyk, aby zdobyć upragniony olimpijski medal. Tak naprawdę od ostatnich igrzysk w Rio de Janeiro, na których była czwarta, jej kariera była pełna problemów zdrowotnych, które wykończyłyby wielu sportowców.

Polka nie mogła sobie poradzić z powracającymi kłopotami z barkiem, na dodatek w 2018 roku wykryto u niej kostniakomięsaka, łagodną formę nowotworu zatok. Na szczęście zabieg usunięcia zakończył się pełnym sukcesem. Do tego dochodziły też problemy ze stawem skokowym.

Najwięcej problemów sprawiał jednak bark, nawet w tym sezonie. Po pobiciu rekordu Polski w maju tego roku (71,40 m) musiała przerwać starty na dobre kilka tygodni. I w Tokio startowała z naderwanym mięśniem, przez co tym bardziej trzeba docenić jej srebrny medal.

ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. "Mógł z powodzeniem walczyć o medal". Ennaoui zdradza kulisy startu i przygotowań Marcina Lewandowskiego

Po finale Andrejczyk wyraziła nadzieję, że po tym sukcesie dostanie od Polskiego Związku Lekkiej Atletyki stałą pomoc fizjoterapeuty.

- Niestety, do tej pory musiałam sobie radzić sama. Na igrzyska przyjechałam z własnym sprzętem, który mi bardzo pomaga. On poprawia krążenie krwi, dzięki czemu regeneracja jest znacznie lepsza.

- Liczę, że teraz dostanę od PZLA stałą pomoc. Do tej pory słyszałam, że to przysługuje tylko medalistom. I choć wszyscy wiedzieli, że mam kruche zdrowie, nikt nie chciał mi dać fizjoterapeuty, którego tak bardzo potrzebuje. Sama nie mogę wszystkiego zrobić. Wydawałam na to swoje wszystkie oszczędności. Liczę, że od teraz moje przygotowania będą kompletne - podsumowała.

Dla 25-latki to pierwszy medal międzynarodowej imprezy w karierze. Mimo ogromu pracy włożonego w ten sukces, po finale nasza zawodniczka nie była do końca zadowolona.

- Przyleciałam tutaj walczyć o złoto. Wiem, że zrobiłam wszystko, ale nie jestem zadowolona. Ale nie odpuszczę, dopóki nie zrealizuję celu - oceniła nasza zawodniczka.

Maria Andrejczyk podziękowała hejterom. Czytaj więcej--->>>

Komentarze (24)
avatar
wpust
7.08.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wspaniała zawodniczka. Niesamowicie pracowita , ambitna odważna i pełna empatii , wzór do naśladowania , Super że walczy o swoje mimo przeciwności losu , Mam nadzieje że wywalczy i z Paryża prz Czytaj całość
gwidon23
7.08.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jeszcze jeden dowód na to że działacze sportowi to zło (nie we wszystkich wypadkach) i kula u nogi naszego sportu. Wszystkie związki sportowe dotowane z budżetu państwa powinny być pod stałą ko Czytaj całość
avatar
ijan 11
7.08.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
czym się różni Polski związek od Białoruskiego związku jedna i ta sama opcja tylko że P. M. Andrejczuk ma lepiej poukładane w głowie nią ta Kristina i nie wystąpi o azyl do Białorusi bo wie że Czytaj całość
avatar
crosmia
7.08.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czyli norma-"tabory nie nadążają". Pocieszeniem jest w tym przypadku tylko to ,że wszyscy "wielcy" potem nie zdobywają medali i zwyczajnie "dostają baty".Więc olbrzymie gratulacje i może lepiej Czytaj całość
avatar
Krzysztof Nilewicz
7.08.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Tak działa całe to państwo. Prawomyślni i wygodni są pieszczeni i niańczeni a reszta niech sobie sama radzi a najlepiej jakby ich coś zeżarło.