Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Najpierw ogromny wysiłek, potem wielka radość, następnie cierpienie, na koniec łzy wzruszenia.
W ciągu kilkunastu minut Dominik Czaja przeżył mnóstwo emocji na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Wraz z kolegami z czwórki podwójnej zdobył brązowy medal, osiągając największy sukces w swoim życiu.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Szalony mecz Polek z Chinkami. "Ta hala eksplodowała kilka razy"
Po opuszczeniu łódki 29-latek oddalił się od kolegów i mogliśmy zobaczyć, na czym polega wyczynowy sport. Wymiotowanie z wysiłku to jego nieodłączna część, zwłaszcza wioślarstwa, gdzie mięśnie ulegają gigantycznemu zakwaszeniu i wszystko robi się na długu tlenowym.
Na szczęście wkrótce Czaja doszedł do siebie i mógł cieszyć się z medalu, choć przekonywał, że sukces jeszcze do niego nie dotarł. Gdy rozmawiał z dziennikarzami, postanowił podziękować swoim najbliższym. I po prostu rozpłakał się.
- Dziękuję i dedykuję ten medal swojej żonie, która dopingowała mnie przed telewizorem z moim synem... - w tym momencie pojawiły się pierwsze łzy. - Urodził się miesiąc temu, widziałem go trzy razy... Cieszę się, że kolejne pół roku spędzę z nimi... Dziękuję - mówił szczęśliwy i zapłakany wioślarz.
Członek naszej wspaniałej drużyny nie ukrywał, że zdobycie medalu kosztowało każdego z nich ogromnie dużo pracy, a także wysiłku już podczas finału.
- Ten medal kosztował mnie mnóstwo wysiłku, ogromnie dużo wyrzeczeń... Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Jak bardzo jestem zmęczony? Nie pamiętam, kiedy tak bardzo się ostatnio zajechałem, zostawiliśmy więcej niż serce na wodzie - przekonywał.
Czaja ujawnił, że w drugiej części dystansu Polacy mieli w planach jeszcze zaatakować, ale po prostu nie byli w stanie. - Końcówkę już płynęliśmy siłą woli, był plan żeby jeszcze zaatakować, ale już nie byliśmy w stanie odpowiedzieć. Ale i tak jesteśmy bardzo szczęśliwi.
Co poczuł w pierwszej chwili, gdy zobaczył napis POLSKA na trzecim miejscu podium?
- Gdy otworzyłem oczy i zobaczyłem na telebimie naszą osadę na trzecim miejscu, poczułem ogromną ulgę. Pamiętam, że w Tokio był wielki zawód. Ale po drodze mieliśmy dużo sukcesów, teraz medal, więc było warto - podsumował.