WP SportoweFakty: Rok 2015 był dla ciebie trudny. Upadki, kontuzja, niemal stracone szanse na tytuł. Aż w końcówce sezonu zacząłeś seryjnie wygrywać i pojawiła się nadzieja na mistrzostwo...
Miguel Oliveira: Początkowo trudno było mi się pogodzić z zakończeniem mistrzostw na drugim miejscu, ale później... Biorąc pod uwagę to wszystko, to nie jest najgorszy rezultat. Wygrałem sześć wyścigów w sezonie, w tym trzy ostatnie z rzędu. Czegoś takiego wcześniej dokonało tylko kilku zawodników w Moto3. Do tego udało mi się zapracować na przenosiny do Moto2, więc wydaje mi się, że dobrze wykonałem swoją pracę.
W ostatnim wyścigu w Walencji musiałeś wygrać i liczyć, że Danny Kent zdobędzie maksymalnie punkt. Wierzyłeś w taki scenariusz?
- Wierzyłem do końca w sukces. W końcu udało mi się z nim wygrywać jeszcze przed wyścigiem w Walencji i odrobiłem sporo punktów. Oczywiście, w mistrzostwach nadal miałem do niego stratę, ale musiałem wierzyć w zdobycie tytułu. Moje myślenie skupiało się na tym, aby wygrać wyścig. Gdyby do tego udało się zdobyć mistrzostwo, byłoby wspaniale! Trzeba jednak pamiętać, że Danny był wymagającym rywalem. Stworzyliśmy wyrównany pojedynek i był to jeden z najbardziej ekscytujących i najtrudniejszych sezonów w Moto3.
Jak ocenisz pracę zespołu Red Bull KTM Ajo w zeszłym roku? W mojej opinii, szczególnie pod koniec sezonu, zespół przygotował dużo lepszą strategię niż rywale.
- To normalne, że w mniejszych kategoriach może dochodzić do pomyłek. Do mojego zespołu należały głównie kwestie techniczne i nigdy mnie nie zawiedli w tej kwestii. Do tego cały czas mogliśmy liczyć na wsparcie fabryki KTM. Oni byli przy nas i zawsze upewniali się czy mamy wszystko, czego nam potrzeba.
Sezon 2015 pokazał spory problem z kwalifikacjami w Moto3. Część słabszych zawodników wyjeżdżała na tor i próbowała "holować się" za szybszymi rywalami. Przeszkadzało ci to?
- Oczywiście! Byłem jednym z najszybszych i najrówniej jeżdżących zawodników na torze, a przez to stałem się celem dla innych zawodników, bo chcieli się za mną holować. I to zaczynało się już na etapie wyjazdu z alei serwisowej. Do tego wiele zespołów wręcz zachęcało swoich zawodników, aby łapali się szybszego motocyklisty przed sobą. Za takie zachowanie sypały się kary, ale one były bezużyteczne. Ci zawodnicy i tak nie mieli nic do stracenia. Myślę jednak, że Dorna zwraca coraz więcej uwagi na kwalifikacje Moto3 i to co się w nich dzieje. Wierzę, że wkrótce przepisy w tej kwestii będą lepiej uregulowane.
Nowy sezon rozpoczniesz już w Moto2. Czy to jest duże wyzwanie dla ciebie?
- Tak, to duży krok w mojej karierze. Myślę, że wybrałem świetny zespół, który pomoże mi bardzo szybko zaadoptować się do nowej kategorii. Moto2 jest chyba najtrudniejszą kategorią w mistrzostwach świata i wymaga dostosowania się zawodnika do motocykla, stylu jazdy. Maszyna jest dużo cięższa niż w Moto3, a do tego ma znacznie większą moc. Jednak koniec końców, to nadal jest motocykl, więc po prostu potrzeba czasu, aby zrozumieć jak być szybkim.
Stawiasz sobie jakieś cele na rok 2016? Wygranie wyścigu będzie realne?
- To jest możliwy cel do zrealizowania. Jednak najpierw chcę walczyć o miejsce na podium, a dopiero później będę starać się wygrać któryś z wyścigów.
Jesteś po pierwszych testach na motocyklu Moto2. Jakie masz odczucia?
- Pierwsze wrażenia są zdecydowanie inne, od tych których oczekiwałem. Jednak mimo wszystko pierwsze testy zakończyły się dość dobrze i czułem radość z jazdy. Tak jak już wspomniałem, teraz potrzebuję czasu, aby to wszystko zrozumieć.
Dlaczego wybrałeś ofertę teamu Leopard? Sądzę, że po dobrym sezonie w Moto3 nie narzekałeś na brak ofert.
- Głównym powodem, dla którego podpisałem kontrakt z teamem Leopard jest zaufanie, jakie mam do kilku ludzi z tego zespołu. Oni pokazali spory potencjał podczas startów w Moto3 i wierzę, że podobnie będzie w wyższej kategorii.
Teraz będziesz tworzyć team z Dannym Kentem. Jakie są wasze relacje po zeszłorocznej walce o tytuł w Moto3?
- To jest fajny chłopak, również poza torem. Mamy dobre relacje i wierzę, że każdy z nas da z siebie wszystko.
Czy twoje dobre wyniki w Moto3 zostały zauważone w Portugalii?
- Tak, mój sukces został doceniony. Zrobiliśmy w zeszłym roku ogromną pracę, jeśli chodzi o rozpoznawalność tego sportu, a dobre wyniki dały mi jeszcze większą popularność. To jest bardzo ważne, bo stałem się przykładem dla małych dzieci, które również chcą się ścigać i odnosić sukcesy w życiu.
Rozmawiał Łukasz Kuczera