Valentino Rossi przejawia talent nie tylko do dwóch kółek. Dziewięciokrotny mistrz świata MotoGP od wielu lat sprawdza się w roli kierowcy samochodów. Co roku "Doctor" jest gwiazdą rajdu na torze Monza. 37-latek ma już na swoim koncie pięć zwycięstw w Monza Rally Show, ostatnie odniósł przed paroma dniami.
W przeszłości Rossi miał też okazję testować bolid Formuły 1. W roku 2004 taką możliwość zorganizował mu zespół Ferrari. Włoski motocyklista odbył sporą liczbę sesji testowych w czerwonym bolidzie, w efekcie zaczęto nawet plotkować, że F1 będzie kolejnym przystankiem w jego karierze. Idol włoskich kibiców w zespole z Maranello - to miało być spełnienie marzeń wielu sympatyków Ferrari.
W zorganizowanie testów Rossiego spory wkład miał Luigi Mazzola, który w latach 1995-2007 był szefem ekipy testowej Ferrari. To on dokładnie nakreślił harmonogram treningów i jazd testowych "Doctora". - Ten program testów był na tyle bogaty i zaawansowany, że pod jego koniec Rossi był gotowy na profesjonalne ściganie się w Formule 1 - wspomina przed kamerami "Sky Sport" Mazzola.
Wtedy pod wrażeniem jazdy i tempa Rossiego był nawet Michael Schumacher. Włoch wymienił się wtedy z Niemcem kaskami. Mieli również okazję porozmawiać o motocyklach, bo "Schumi" prywatnie jest wielkim pasjonatem dwóch kółek. Rossi nie zdecydował się jednak na porzucenie świata MotoGP. W kolejnych sezonach zdobywał kolejne mistrzostwa dla Movistar Yamaha MotoGP, a marzenia o karierze w F1 odjechały z prędkością bolidu Ferrari.
Po zakończeniu tegorocznej edycji Monza Rally Show, Rossi został zapytany przez dziennikarzy o Nico Rosberga, który parę dni po zdobyciu tytułu mistrzowskiego zakończył karierę w F1. - Ta decyzja była dla mnie szokiem - powiedział w wywiadzie udzielonym dla włoskiej telewizji. - Mercedes teraz szuka zastępstwa za Nico? Byłoby fajnie, gdyby do mnie zadzwonili z propozycją. Myślę, że Toto Wolff nadal ma mój numer telefonu... Chociaż nie, moje serce nadal bije dla Ferrari. Testowałem ich bolid i teraz uznaliby mnie za zdrajcę - stwierdził Rossi.
ZOBACZ WIDEO: Wojciech Fortuna: zrozumiałem, że w Zakopanem nie ma dla mnie miejsca